Poznali się podczas studiów w Warszawie. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Operowej w Poznaniu przyjechała do stolicy, aby dalej się kształcić, a Bloch podjął właśnie studia kompozytorskie. Wcześniej otrzymał dyplom w zakresie gry na organach. Tą piękną grą na organach urzekł ją całkowicie. Grał w kościele na Starym Mieście. Ona nieraz tam śpiewała w czasie mszy. Latem 1954 roku wzięli ślub. W 1956 roku zdobyła I miejsce w konkursie wokalnym w s'Hertogenbosch w Holandii.
Zdobyła ją śpiewając kantaty Bacha, arie z oper Masseneta i Pucciniego. Podczas stypendialnego pobytu w Accademia Chigiana w Sienie studiowała pieśni klasyczne i francuskie. Później, w Wenecji, uczyła ją krótko legendarna Toti dal Monte. Tak mimochodem, wracając z Włoch, postanowiła zatrzymać się w Wiedniu i przystąpić do przesłuchania w Staatsoper. Z czasów studenckich w Poznaniu miała przygotowanych pięć partii operowych, więc myślała: „Trzeba spróbować, co mi tam...”. Znała dobrze język włoski i nim się posługiwała w Wiedniu. A oceniało ją wielu ekspertów, w tym słynny Herbert von Karajan. Zaśpiewała arię Gildy. A werdykt tych przesłuchań był taki: „Dobrze-angażujemy panią do tej roli. Proszę zostawić adres”. W Warszawie otrzymała jednak list: „Ogromnie nam przykro. Kontrakt jest nieaktualny. Sądziliśmy, że jest Pani Polką zamieszkałą we Włoszech”.
Dyrekcja Staatsoper. Ale co się stało? Obawiano się problemów paszportowych osoby żyjącej w komunistycznej Polsce. Było w tym sporo racji, bo wszyscy wiemy, a szczególnie te starsze roczniki, jak trudno było wtedy uzyskać paszport. A kontrakty na występy sypały się ze wszystkich stron. Halina Łukomska wspomina swój udział w kwartetach solistów obok Krystyny Szostek-Radkowej, Kazimierza Pustelaka i Jerzego Artysza w wykonaniach dzieł Bacha, Händla i Mozarta na terenie całego kraju: „Pamiętam, że po Wielkiej mszy c-moll Waldorff przyklęknął i ucałował skraj mojej sukni”. Koncertowała też w całej Europie, m. in. cykl koncertów w Rzymie z Orkiestrą Symfoniczną RAI w 1963 roku. Była też solistką w Sul ponte di Hiroshima – Canti di vita e d'amore Luigiego Nono. Stała się w tamtych latach niezastąpioną wykonawczynią wokalno-instrumentalnych dzieł Weberna i Berga w całej Europie. Utwory Weberna nagrywała dla radia w Baden-Baden i na płyty wytwórni Columbia.
Miała koncerty we Florencji, Paryżu, Londynie, Kopenhadze,Amsterdamie i Hadze. Uwodziła swoim głosem wielu dyrygentów. W Warszawie bywał Karel Ančerl i Ernest Bour. Pierwszy zaprosił ją na koncerty do Nowego Jorku. Z Bourem nagrywała (m.in.Szecherezadę Ravela, kompozycje Szwajcara Ulricha Lehmanna. Inny gość „Warszawskiej Jesieni”, Otto Tomek z Austrii, organizator życia muzycznego na Zachodzie, otworzył przed nią estrady i studia radiowe RFN. Prezentowała tam nie tylko współczesny repertuar: również utwory Johanna Christiana Bacha (kantaty), Händla i Pergolesiego (Msza), Mozarta (Davide penitente). Stanęła jednak na operowej scenie w Wiedniu w 1967 roku. Chętnie zapraszano ją do wykonania pieśni rosyjskich (Czajkowski, Rachmaninow, Strawiński). Miała też koncerty w Madrycie - cykl pięciu pieśni Musorgskiego. Z Witoldem Lutosławskim, jako dyrygentem, nagrała dla EMI 5 pieśni do słów Iłłakowiczówny i często je wykonywała (Ateny, Saloniki, Odense, Rzym, Hamburg). Całe swoje życie poświęcili muzyce - całe życie żyli w trójkącie Ona, On i Muzyka!
Andrzej Sasal - "Nasze gene-historie"
Zdobyła ją śpiewając kantaty Bacha, arie z oper Masseneta i Pucciniego. Podczas stypendialnego pobytu w Accademia Chigiana w Sienie studiowała pieśni klasyczne i francuskie. Później, w Wenecji, uczyła ją krótko legendarna Toti dal Monte. Tak mimochodem, wracając z Włoch, postanowiła zatrzymać się w Wiedniu i przystąpić do przesłuchania w Staatsoper. Z czasów studenckich w Poznaniu miała przygotowanych pięć partii operowych, więc myślała: „Trzeba spróbować, co mi tam...”. Znała dobrze język włoski i nim się posługiwała w Wiedniu. A oceniało ją wielu ekspertów, w tym słynny Herbert von Karajan. Zaśpiewała arię Gildy. A werdykt tych przesłuchań był taki: „Dobrze-angażujemy panią do tej roli. Proszę zostawić adres”. W Warszawie otrzymała jednak list: „Ogromnie nam przykro. Kontrakt jest nieaktualny. Sądziliśmy, że jest Pani Polką zamieszkałą we Włoszech”.
Dyrekcja Staatsoper. Ale co się stało? Obawiano się problemów paszportowych osoby żyjącej w komunistycznej Polsce. Było w tym sporo racji, bo wszyscy wiemy, a szczególnie te starsze roczniki, jak trudno było wtedy uzyskać paszport. A kontrakty na występy sypały się ze wszystkich stron. Halina Łukomska wspomina swój udział w kwartetach solistów obok Krystyny Szostek-Radkowej, Kazimierza Pustelaka i Jerzego Artysza w wykonaniach dzieł Bacha, Händla i Mozarta na terenie całego kraju: „Pamiętam, że po Wielkiej mszy c-moll Waldorff przyklęknął i ucałował skraj mojej sukni”. Koncertowała też w całej Europie, m. in. cykl koncertów w Rzymie z Orkiestrą Symfoniczną RAI w 1963 roku. Była też solistką w Sul ponte di Hiroshima – Canti di vita e d'amore Luigiego Nono. Stała się w tamtych latach niezastąpioną wykonawczynią wokalno-instrumentalnych dzieł Weberna i Berga w całej Europie. Utwory Weberna nagrywała dla radia w Baden-Baden i na płyty wytwórni Columbia.
Miała koncerty we Florencji, Paryżu, Londynie, Kopenhadze,Amsterdamie i Hadze. Uwodziła swoim głosem wielu dyrygentów. W Warszawie bywał Karel Ančerl i Ernest Bour. Pierwszy zaprosił ją na koncerty do Nowego Jorku. Z Bourem nagrywała (m.in.Szecherezadę Ravela, kompozycje Szwajcara Ulricha Lehmanna. Inny gość „Warszawskiej Jesieni”, Otto Tomek z Austrii, organizator życia muzycznego na Zachodzie, otworzył przed nią estrady i studia radiowe RFN. Prezentowała tam nie tylko współczesny repertuar: również utwory Johanna Christiana Bacha (kantaty), Händla i Pergolesiego (Msza), Mozarta (Davide penitente). Stanęła jednak na operowej scenie w Wiedniu w 1967 roku. Chętnie zapraszano ją do wykonania pieśni rosyjskich (Czajkowski, Rachmaninow, Strawiński). Miała też koncerty w Madrycie - cykl pięciu pieśni Musorgskiego. Z Witoldem Lutosławskim, jako dyrygentem, nagrała dla EMI 5 pieśni do słów Iłłakowiczówny i często je wykonywała (Ateny, Saloniki, Odense, Rzym, Hamburg). Całe swoje życie poświęcili muzyce - całe życie żyli w trójkącie Ona, On i Muzyka!
Andrzej Sasal - "Nasze gene-historie"
Andrzej, z zainteresowaniem przeczytałam.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń