poniedziałek, 26 stycznia 2015

Apteka w czasie okupacji (2)

Kielecczyzna była w owym czasie jednym z największych skupisk partyzantów różnych ugrupowań: AK, BCh, AL, NSZ i inne mniejsze. Byli oni wszyscy z apteką w stałym kontakcie. Otrzymywali duże dotacje pieniężne, żywność, leki i opatrunki. W aptece znajdowała się skrzynka kontaktowa. W większych słojach i balonach zgromadzone były naboje do pistoletów i karabinów. Kilka razy w tygodniu do apteki przyjeżdżały furmanki z żywnością i bronią, a wyjeżdżały powiększone o leki i opatrunki dla oddziałów partyzanckich.
Ordynujący w Suchedniowie lekarz dr Witold Poziomski, posiadający stałą przepustkę, często osobiście przychodził po lekarstwa i opatrunki dla chorych i rannych partyzantów. W lipcu 1943 roku spacyfikowana została pobliska wieś Michniów. Ci co z niej ocaleli byli wykreśleni z ksiąg ludności i nie wolno było udzielać im pomocy, ani leczyć. Dlatego też przychodzili oni do apteki nocą, w tajemnicy, a dużo z nich było poparzonych i rannych. Właściciel apteki był czynnym członkiem działającej w Suchedniowie delegatury Rady Głównej Opiekuńczej i poważnie zasilał jej kasę. Aptekarz Górbiel wspomagał partyzantów również gotówką. Proszę zwrócić uwagę na datę w pokwitowaniu jakie zostawił kpr. Nałęcz z AK Wybranieckich. Jest to 6 lipiec, a więc dwa miesiące od zakończenia wojny, a ponad pół roku od czasu, gdy na te tereny wkroczyli bolszewicy. (na podstawie kroniki Andrzeja Sułko).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz