niedziela, 4 lutego 2018

Suchedniów w Powstaniu Styczniowym

Trwają uroczystości związane z 155. Rocznicą Wybuchu Powstania Styczniowego. Między innymi w Suchedniowskim Ośrodku Kultury "Kuźnica"  z wykładem wystąpił profesor Adam Massalski. Omówił ogólnie przyczyny i przebieg powstania, ale brakowało mi informacji dotyczących samego Suchedniowa. Niech uzupełnieniem tej prelekcji będą fragmenty wspomnień powstańca z 1863 roku, które ukazały się już w 1874 roku, a więc 10 lat po upadku powstania. Ponadto na Naszym Suchedniowie w postach z 2014 roku są dość szczegółowe opisy walk w mieście i jego okolicy. Teraz ograniczę się tylko do informacji o Suchedniowie zawartych we wspomnieniach powstańca:
...Marian Langiewicz mianowany jenerałem sił zbrojnych województwa Krakowskiego, po szczęśliwie dokonanym zamachu na Bodzentyn, założył trzy rdzenne obozowiska, w których sztyftował powstańcze pułki: w Bodzentynie, w Wąchocku gdzie była główna kwatera i w Suchedniowie. Wszystkie te miasteczka jakem już powiedział, leżą wśród zakładów fabrycznych i górniczych okręgu wschodniego, dostarczały więc ludzi dzielnych, obytych z niewygodami i niebezpieczeństwami, dobrych strzelców i gorących patrjotów. Bodzentyn, Wąchock i Suchedniów tworzą swem  jeograficznem położeniem trójkąt o nader rozwartych ramionach, którego wierzchołek tworzy Wąchock a dwa ramiona Bodzentyn i Suchedniów...
...Rosjanie przerażeni wybuchem, zbiegali się gnani panicznym strachem ze wszystkich stron do Kielc, przez które przechodziły dwie drogi bite: warszawsko-krakowska, tym razem bezużyteczna dla nich, bo zajęta w Suchedniowie przez powstańców...
...Czengiery, skomunikowawszy się z wojskami stojącemi w Radomiu, postanowił uderzyć na Langiewicza. Dobrowolski dowodzący w Radomiu wyruszył z niego na dniu 2 lutego, o czem dość wcześnie został zawiadomiony Langiewicz, i wspólnie z Czengierym uderzył na najbardziej wysunięty punkt sił powstańczych i najważniejszy zarazem, bo Suchedniów. Siły moskiewskie wynosiły sześć kompanji piechoty, dwa szwadrony dragonów i sotnię kozaków z dwoma działami. Powstańcy po krótkiej i nierównej walce, ulegając wreszcie liczebnej przewadze nieprzyjaciela, w części cofnęli się, w części rozproszyli. Langiewicz, nad wieczorem uwiadomiony o ataku na Suchedniów, ruszył tamże z całym oddziałem Wąchockim. Przybył do swego celu nocą i ujrzał z dala wśród ciemności, zimna i drobnego deszczyku, płonący jak okiem zasięgnął Suchedniów. Obraz to był straszny, pierwsza łuna krwawa, co zajaśniała znowu w Polsce w walce nieskończonej o niepodległość. Langiewicz przepędził tu noc w ocalałej chatce wieśniaczej a jego oddział pod gołem niebem, nie paląc nawet ognisk. O świcie, głodny i zziębnięty, ruszył do Suchedniowa i rozłożył się na kwaterach w niewielkiej ilości
Domów, mających jeszcze dachy nad sobą. Tutaj przedstawił się nowy, straszny obraz rabunku popełnionego przez Moskali. Wszystkie sprzęty, meble, ściany, okna, piece, podłogi były popsute, porąbane; pierze z pościeli białym kobiercem pokrywało ulice, podwórza i pokoje; kartki z książek walały się wszędzie porozrywane na części; psy, koty, kury porąbane i pokaleczone jęczały po kątach.
Zaledwie atoli powstańcy rozłożyli się po kwaterach i krzątać się poczęli koło śniadania, gdy nadbiegła wieść, że Moskale zaatakowali Wąchock i Bodzentyn. W tejże chwili oddział stanął pod bronią i ruszył na powrót jedną częścią do Wąchocka, dowodzoną nie przez Langiewicza, bo ten z drugą częścią oddziału udał się ku Bodzentynowi. Tutaj na drodze Wąchockiej ten sam obraz co w Suchedniowie. Cała droga literalnie zasłana szczątkami mebli, sukni, książek i pierza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz