#zostań w domu i czytaj o egzekucji obok stacji PKP w Suchedniowie. Ostatnio na stronie Suchedniów Wczoraj zamieściłem zdjęcia z ekshumacji i pogrzebu rozstrzelanych obok stacji PKP w Suchedniowie. Po tej publikacji otrzymałem prośby o przybliżenie wspomnianych okoliczności. Na podstawie przesłuchań świadków, prowadzonych przez suchedniowskich milicjantów, można odtworzyć przebieg tych wydarzeń.
Marian Szot i Ignacy Kołda z Posterunku w Suchedniowie przesłuchali Stefana Miernika i Antoniego Dunikowskiego z Suchedniowa oraz Jana Tusznię z Ostojowa. Poniżej zamieszczam ich zeznania oraz protokoły.
W dniu 7 czerwca 1948 roku Ignacy Kołda przy udziale protokolanta Alojzego Koceli przesłuchał Jana Tusznio, który zeznał, że:
W sprawie
niniejszej wiadomo mi jest, co następuje: Dnia 6 lipca 1944 r.
żandarmeria niemiecka z Kielc przywiozła 33 osoby pod stację kolejową
Suchedniów. Ja wówczas byłem dozorcą drogowym, więc po rozstrzelaniu tychże
ludzi były wójt z polecenia żandarmów polecił mi tychże ludzi pochować
w tym miejscu, gdzie byli rozstrzelani i gdzie leżą, więc ja wziąłem
ludzi z drogi i w przeciągu 2 godzin pochowaliśmy ww. osoby.
Nadmieniam, że kiedy żandarmi przywieźli ww. osoby, to wówczas mieli wszyscy
powiązane ręce szpagatami do tyłu i wyprowadzali po 11 osób
z samochodu, ustawiali rzędem i rozstrzeliwali. Nazwisk sprawców
dokonania egzekucji nie ustaliłem, jak również nie znałem nazwisk osób
rozstrzelanych.
Po rozstrzelaniu
tychże ludzi pogrzebano zwłoki na ww. miejscu i do czasu wyzwolenia
leżały. Po wyzwoleniu Polski, tj. w 1945 r., dane zwłoki były wówczas
ekshumowane i rozpoznawane przez zgłaszające się rodziny, spośród
których rozpoznano 7 zwłok i zabrano część do Kielc, Skarżyska
i Zagnańska, których nazwisk nie znam. Natomiast przewieziono na cmentarz
parafialny w Suchedniowie i tam pogrzebano resztę zwłok, opisano
tylko po ubiorze, lecz nie ustalono nazwisk i nie wiadomo, skąd pochodziły ofiary.
Na tym protokół zakończyłem i przed podpisaniem
odczytałem.
W dniu 7 czerwca 1948 roku Ignacy Kołda przy udziale protokolanta Alojzego Koceli przesłuchał Antoniego Dunikowskiego, który zeznał, że:
W sprawie
niniejszej wiadomo mi jest, co następuje: Dnia 6 lipca 1944 r.
żandarmeria niemiecka kielecka przywiozła 3 samochodami 33 osoby
(mężczyzn) do Suchedniowa, około stacji kolej. Suchedniów, wyprowadzając
z samochodu po 11 mężczyzn, którzy ręce mieli związane do tyłu szpagatem,
i w tejże miejscowości dane osoby rozstrzeliwali, tj. wyprowadzali
3 razy po 11 ludzi i rozstrzeliwali z karabinów maszynowych.
Natomiast później sprawdzali, który z osób jeszcze był całkiem niezabity,
to wówczas dobijali pałką.
Po rozstrzelaniu
spędzili ludzi i kazali pochować zwłoki w tychże miejscach, gdzie
byli zabici. Nazwisk mężczyzn nie rozpoznałem ze względu na daleką odległość,
przy czym dani mężczyźni byli pozamiejscowi. Prawdopodobnie, że osoby te były
przywiezione przez żandarmów i rozstrzelane z Kielc,
z więzienia, a pochodzące z Kielc, Skarżyska i Zagnańska,
lecz dokładnie twierdził nie będę. Na tym kończę swoje zeznanie.
Na tym protokół zakończyłem i przed podpisaniem
odczytałem.
W dniu 14 lipca 1948 roku Marian Szot przy udziale protokolanta Alojzego Koceli przesłuchał Stefana Miernika, który zeznał, że:
W sprawie niniejszej wiadomo mi, co następuje: Dnia
6 lipca 1944 r. gestapo niemieckie ze Skarżyska-Kam. przywieźli 33
osoby ze Skarżyska samochodami (łapane z ulic i z dworca
kolejowego, pochodzące z różnych okolic, jak Skarżyska, Kielc, Zagnańska
itp.). Wówczas gestapowcy przywieźli do Suchedniowa około dworca kolejowego 33
osoby powiązane i usta zakneblowane, wyprowadzając po 11 osób
z samochodów, to znaczy na 3 grupy, i ustawiając ich
w rzędzie, rozstrzelali ww. osoby. Po rozstrzelaniu tychże ludzi
gestapowcy spędzili ludność cywilną z Kleszczyn, Suchedniowa
i pozwolili tychże ludzi zastrzelonych zakopać w danym miejscu, jak
wyżej wspomniałem. Nazwisk ludzi zastrzelonych nie znałem, jak również nie znam
nazwisk sprawców i o co byli ludzie zastrzeleni, tego też nie wiem,
ponieważ nie byli to miejscowi.
Zwłoki ww. osób leżały w tymże miejscu aż do czasu
wyzwolenia Polski, tj. do kwietnia 1945 roku, po czym zwłoki zostały wykopane
i ekshumowane przez doktora Poziomskiego z Suchedniowa,
i poznawane, lecz parę zwłok ustalono nazwiska, poza tym resztę nie
ustalono. Wówczas opisano tylko z ubrania, ale kto to był i skąd, nie
ustalono po dziś dzień. Po czym w kwietniu 1945 roku zwłoki 4 osób
były zabrane przez rodziny, a resztę przewieziono na miejscowy cmentarz
w Suchedniowie.
Nadmieniam, że lista osób znajduje się w komitecie
PPS, z których można ustalić nazwiska tych 4 osób.
Na tym kończę swoje zeznanie i po odczytaniu
podpisałem.
Z wiedzy mojego rozmówcy wynika że egzekucję widziało najprawdopodobniej trzy osoby, dwóch kilkunastoletnich młodzieńców, którzy paśli krowy oraz dwudziestoletni pan myjący beczkę po gnojowicy w rzece. Tych dwóch zajętych sobą nie widziało Niemców, którzy ich wołali, ja ten młodszy podszedł do nich to został potraktowany pejczem tak że aż się posikał. Niemcy kazali wypędzić krowy i nie zważając na nic rozpoczęli egzekucję. Mój rozmówca zmarł w 2007 roku, najprawdopodobniej z trójki nie żyje już nikt.
OdpowiedzUsuńNie pisałem celowo wcześniej bo na tym zdarzeniu wiele osób zbiło kapitał. Jestem gotowy moją wiedzą podzielić się z instytucjami poszukującymi prawdy historycznej.