sobota, 28 lipca 2018

Dominik Kowalczyk kat z Suchedniowa

Odwiedzając Kraków możemy spotkać się z Katem Krakowskim Smutnym Michałem. Jednak mało kto wie, że pod tą postacią skrywa się rodowity suchedniowianin Dominik Kowalczyk. Młodość spędził w naszym mieście, gdzie do dzisiaj mieszkają jego tata i siostra. Z rodzicami najpierw mieszkał przy ulicy Żeromskiego, a następnie Szerokiej. W związku z powyższym najpierw uczył się w "Trójce", a od klasy czwartej w "Dwójce". Bardzo miło wspomina czas młodości spędzony w miasteczku, a zwłaszcza wspaniałe towarzystwo z "Manhattanu".
W 1995 roku wyjechał do Krakowa i w tym mieście pozostał. Tam zainteresował się sztuką uliczną. Zaczęło się od Rękawki, która odbywa się na kopcu Kraka. Grupa jego znajomych tworzyła grupę rekonstrukcyjną "Woje Peruna". Początkowo rozważał przystąpienie do tej grupy w roli średniowiecznego woja. Jednak wtedy wpadło mu w ręce opowiadanie o kacie. Tak go ten temat zainspirował, że zaczął zgłębiać swoją wiedzę w tym temacie, a zwłaszcza katostwa krakowskiego. - Stwierdziłem wtedy, że jest to dużo ciekawszy dział historii niż szlachta i rycerstwo. Postanowiłem się wcielić w rolę kata, a najlepiej zostać artystą ulicznym. Rynek główny to wspaniałe miejsce do prezentacji postaci kata. Ale po kolei. Kostium gromadziłem przez około 3 lata. To nie są tanie rzeczy, np klamra do pasa razem ze skuwką kosztowała ok. 400 zł, gdyż jest to ręczna robota. Każdy element stroju ma umotywowanie historyczne i symboliczne. Kolory oznaczają: czerwień kata, fiolet i czerń śmierć i żałobę. Cały strój oraz całe przedsięwzięcie jakim jest katostwo krakowskie i postać kata miejskiego Michała zwanego Smutnym, bo tak się nazywa moja postać, sfinansowałem sam. Moja działalność jako rekonstruktora jest głownie jednoosobowa, czasem pomaga mi zaprzyjaźniony Nataniel - podsumował początki swojej działalności Dominik.. 
A początki nie były łatwe. Żeby występować w rynku krakowskim musiał wystąpić z wnioskiem do Urzędu Miasta i przedstawić dokumentację zdjęciową plastykowi miasta Krakowa. Kostium i pomysł były na tyle ciekawe, że zyskały akceptację. Podpisał umowę na wynajem powierzchni i mógł już występować. A tak Dominik opowiada o swojej pracy artysty ulicznego - głównie występuję w Krakowie w Rynku Głównym, prezentując kata oczekującego na skazańca, czyli tuż przed wykonaniem wyroku kary śmierci. Turyści najczęściej chcą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, często z głową na pinu i z toporem na karku. Ale też zdarzają się osoby, które pytają o ciekawostki związane z katostwem np. co się działo z krwią skazańca po ścięciu głowy, czy naprawdę istniało prawo krwawego miecza, gdzie wykonywano wyroki śmierci i tym podobne. Znam odpowiedzi na większość z tych pytań, bowiem chcąc udowodnić to, że jestem mistrzem w swoim rzemiośle musiałem zgłębić wiedzę historyczna dotyczącą kata. Nie ograniczam się tylko do występów w ryku. Jeśli tylko zgłaszają się chętni, to przeprowadzam prelekcje i lekcje historyczne. Moim ulubionym miejscem prelekcji jest Jagacon. Nawiązałem bardzo udaną współpracę z Michałem Pajkiem, który jest jednym z głównych organizatorów tego konwentu i z przyjemnością przeprowadzam prelekcje i występuję na Jagaconie. Nie wiem i nie rozumiem czemu władze Suchedniowa nie wspierają działań związanych z tym bardzo sympatycznym przynoszącym popularność miastu konwentem. Od dwóch lat konwent Jagacon odbywa się poza granicami Suchedniowa. Ponadto rozpocząłem realizację cyklu filmów o katostwie krakowskim. Na razie dzięki współpracy z Marią Husarską, która jest wspaniałym operatorem kamery i niesamowita montażystką udało mi się zrealizowań pierwszy wprowadzający odcinek. Na realizacje pozostałych zbieram fundusze
Tak więc będąc w Krakowie, gdy spotkamy się z Katem Smutnym Michałem, możemy jako jego krajanie, liczyć na lepsze potraktowanie przy ścinaniu głowy. Póki co, Dominik czyli kat krakowski Smutny Michał zaprasza gorąco na konwent Sabat do Kielc. W sobotę, 18 sierpnia będzie miał prelekcję na temat katostwa.
Klip z katem krakowskim Smutnym Michałem KLIKNIJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz