niedziela, 22 lipca 2018

Zamierająca osada

Budowa Jedynki.
Suchedniów jaki jest każdy widzi. Lubimy ponarzekać, że nic się nie dzieje, że ulice zaniedbane, że duże zakłady pracy (FUT, Marywil) polikwidowane itd itp. Ostatnio mieszkańcy zaczynają wykazywać inicjatywę i powołali Komitet Odnowy Suchedniowa. Może małym pocieszeniem będzie to, że w 1932 roku również narzekano, a szczególnie miejscowy grabarz. Oto opis z tamtych lat:
Obok zamierającego Zawiercia, mamy w województwie kieleckiem zamierającą osadę – Suchedniów. Miejscowość ta, znana dobrze mieszkańcom Zagłębia, którzy wyjeżdżali tu na odpoczynek i dla poratowania zdrowia, a zwłaszcza płuc, dziś znajduje się już w agonji. Letnicy i chorzy, obdzierani ze skóry, przez włościan, każących sobie płacić za obskurne mieszkania 300-400 zł. za lato i nie doliczających nic za gnieżdżące się wszędy robactwo przestali odwiedzać Suchedniów. Fabryka odlewów żelaznych dawniej Starkego, a obecnie huty Pokoju – zamknięta; fabryka wyrobów ceramicznych – nieczynna dla braków zamówień; grunta na ogół liche – nic dziwnego, że w osadzie i sąsiadujących z nią wioskach bieda, aż piszczy.
Miarą wielkości kryzysu jest fakt dobrowolnego zamknięcia dwóch restauracyj, które, targując przeciętnie po 10 zł. dziennie przy sprzedaży, wódki na butelki po cenie monopolowej, utrzymać się nie mogły i właściciele odesłali koncesje władzom skarbowym. Pomimo ogólnej nędzy gmina w roku bieżącym buduje 3 szkoły i rozkopuje ogromną górę, by ukrócić drogę z Suchedniowa do kolonji, zwanej Krukiem. Ponieważ wielkie zakłady przemysłowe nie są czynne, oddział więc kieleckiej kasy chorych świeci pustkami. Narzeka na to miejscowy grabarz, który tak się żali:
- Dawniej, gdy kasa chorych pracowała, to nie było tygodnia bez pogrzebu. A dziś! Miesiąc cały przejdzie i ani jednego nieboszczyka! Tak panie, kryzys co się zowie. Ani ksiądz, ani organista, ani ja nie zarabiamy… Zdechnąć chyba przyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz