Budowa Jedynki. |
Suchedniów jaki jest każdy widzi. Lubimy ponarzekać, że nic się nie dzieje, że ulice zaniedbane, że duże zakłady pracy (FUT, Marywil) polikwidowane itd itp. Ostatnio mieszkańcy zaczynają wykazywać inicjatywę i powołali Komitet Odnowy Suchedniowa. Może małym pocieszeniem będzie to, że w 1932 roku również narzekano, a szczególnie miejscowy grabarz. Oto opis z tamtych lat:
Obok zamierającego Zawiercia,
mamy w województwie kieleckiem zamierającą osadę – Suchedniów. Miejscowość ta,
znana dobrze mieszkańcom Zagłębia, którzy wyjeżdżali tu na odpoczynek i dla
poratowania zdrowia, a zwłaszcza płuc, dziś znajduje się już w agonji. Letnicy
i chorzy, obdzierani ze skóry, przez włościan, każących sobie płacić za
obskurne mieszkania 300-400 zł. za lato i nie doliczających nic za gnieżdżące
się wszędy robactwo przestali odwiedzać Suchedniów. Fabryka odlewów żelaznych
dawniej Starkego, a obecnie huty Pokoju – zamknięta; fabryka wyrobów ceramicznych
– nieczynna dla braków zamówień; grunta na ogół liche – nic dziwnego, że w
osadzie i sąsiadujących z nią wioskach bieda, aż piszczy.
Miarą wielkości kryzysu jest
fakt dobrowolnego zamknięcia dwóch restauracyj, które, targując przeciętnie po
10 zł. dziennie przy sprzedaży, wódki na butelki po cenie monopolowej, utrzymać
się nie mogły i właściciele odesłali koncesje władzom skarbowym. Pomimo ogólnej
nędzy gmina w roku bieżącym buduje 3 szkoły i rozkopuje ogromną górę, by
ukrócić drogę z Suchedniowa do kolonji, zwanej Krukiem. Ponieważ wielkie
zakłady przemysłowe nie są czynne, oddział więc kieleckiej kasy chorych świeci
pustkami. Narzeka na to miejscowy grabarz, który tak się żali:
- Dawniej, gdy kasa chorych
pracowała, to nie było tygodnia bez pogrzebu. A dziś! Miesiąc cały przejdzie i
ani jednego nieboszczyka! Tak panie, kryzys co się zowie. Ani ksiądz, ani
organista, ani ja nie zarabiamy… Zdechnąć chyba przyjdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz