sobota, 24 grudnia 2016

Konfiskata mięsa, licytacja i dochodzenie

Służki były przesłuchiwane w budynku
gminnym po lewej stronie.
Okres świąteczny sprzyja podróżom w czasie, a konkretnie w historii naszego miasteczka. Działo się to w Suchedniowie jeszcze przed wybuchem Powstania Styczniowego. Jak wynika z akt, 20 kwietnia 1861 roku trzy służące z Suchedniowa wybrały się na zakupy mięsa wołowego do rzeźnika Adama Pajka w Ostojowie. Nie poszły razem, tylko każda osobno. W drodze powrotnej były zatrzymywane przez strażnika dochodów konsumpcyjnych Pawła Trybulskiego. Ów strażnik twierdził, że Ludwika Lisowska, Zofia Grubianka i Julianna Ryngówna nie posiadają opłaty podatku konsumpcyjnego w osadzie Suchedniów. Na podstawie tego strażnik zabrał mięso: Lisowskiej 10 funtów, Grubiance 12 funtów, Ryngównej 2 funty i wezwał je do stawienia się w Urzędzie Skarbowym celem złożenia wyjaśnień.
Dzierżawca Dochodów Konsumpcyjnych Skarbowych w Osadzie fabrycznej Suchedniów Antoni Mrozowski w dniu 9/21 kwietnia 1861 roku, złożył w Urzędzie Skarbowym Suchedniów 24 funty mięsa wołowego zabranego wspomnianym służką. Oto wyjaśnienia służek:
Ludwika Lisowska zeznała: że ma 22 lata i jest stanu wolnego, utrzymuje się ze służby w majątku i nie była karana. Oświadczyła, że w Suchedniowie trudno było kupić mięso i pani u której służyła wysłała ją do Ostojowa, gdzie u rzeźnika Adama Pajka dokonała zakupu. W drodze do domu mięso zabrał strażnik propinacyjny Paweł Trybulski.
Zofia Grubianka zeznała: że ma 21 lat, stanu wolnego, nie karana, jest na służbie u Ewarysta Wędrychowskiego. Oświadczyła, że w suchedniowskiej jatce nie było mięsa i zakupiła go u Pajka, a w drodze powrotnej mięso skonfiskował jej Trybulski.
Julianna Ryngówna zeznała: że ma 60 lat i jest wdową na posłudze u szynkarza Rogowskiego w Suchedniowie, majątku nie posiada jak również nie była karana. Do Ostojowa wysłał ją Rogowski, aby kupiła kiełbasy, ale Pajek jej nie miał, więc zakupiła flaki wołowe i mięso, które w drodze powrotnej zabrał Trybulski.
Urząd Skarbowy w Suchedniowie w celu oszacowania wspomnianego mięsa powołał komisję, w skład której weszli: starozakonny Lejbuś Grinwejg i Piotr Staszkiewicz z prefekcyi rzeźników. Mięso zostało wycenione 2 i pół kopra (?) za jeden funt.
Po dopełnionym szacunku Urząd Skarbowy ogłosił licytacje sprzedaży 24 funtów mięsa. Oto opis tej licytacji:
zebranych pretendentów zapytał po raz pierwszy – ponieważ szacunek jednego funta mięsa położony jest koper 2 i pół kto zatem nad cenę  tą da więcej.
Wincenty Żołądek podał koper 2 i 3/4 za jeden funt. Gdy po upływie kwadransa jednego czasu nikt więcej nie postąpił zapytano po raz drugi – kto da więcej.
Antoni Mrozawski podał koper trzy. Gdy po oczekiwaniu kwadransa czasu nikt się nie odezwał zapytano po raz trzeci – kto da więcej. Gdy wpół godzinnym oczekiwaniu nikt z pretendentów nie odezwał się zatem pan Mrozawski jako najwięcej dający, przy kupnie mięsa utrzymał się i kwotę kop. 72 za 24 funty mięsa do depozytu kasy Urzędu Skarbowego złożył i kwit depozytowy  na złożoną sumę otrzymał, poczem gdy nic do nadmienienia nie pozostało na tym niniejszy protokół zamyka i podpisuje.
p.o. kontrolera handlu Guzowski wójt
Jednak to nie wszystko. Wezwano również mieszkańców Suchedniowa, u których służki były zatrudnione, a oto ich zeznania:
Daniel Rogowski lat 35, bezdzietny, wyznania rzymsko-katolickiego, utrzymuje się z procederu fryszkarskiego, czytać i pisać umie, nie karany: dnia nie pamiętam, ale wysłałem moja służkę Juliannę Ryngówną do wsi Ostojów do rzeźnika Adama Pająka dla zakupienia mi kiełbaśnic bardzo pilno mi potrzebnych. Ryngówna wobec braku kiełbaśnic wzięła w miejsce tych sześć kiszek wołowych i za okazją dla siebie zakupiła 2 funty mięsa wołowego. Wracając do domu o 2 wiorsty przynajmniej od Suchedniowa drogę jej zastąpił strażnik Trybulski i przedmiota rzeczone odebrał i dla uformowania procesu do Urzędu Skarbowego złożył. Ponieważ Trybulski nie zabrał mięsa w osadzie fabrycznej lecz w miejscu zupełnie nie należącym do konsumpcyi, przeto upraszam władzy o uwolnienie mnie od odpowiedzialności tem bardziej że ja byłbym stosownie do przepisów opłacił dzierżawcy konsumpcji należność. Ryngównie nie kazał kupować mięsa.
Antonina Banasiewicz oświadczyła, że posłała służkę Lisowska do rzeźnika i że strażnik zabrał mięso.
Eweryst Wędrychowski zeznał w sprawie służki Grubianki, że przepis o zasięgu terytorialnym konsumpcji osady nie był znany mieszkańcom i nie było tego rozgraniczenia. Policja nie informowała, że wprowadzenie mięsa do osady może być uznane za defraudację i wobec tego nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności.
Dopiero po przesłuchaniu Ewerysta Wędrychowskiego władze Suchedniowa zdecydowały o oznaczeniu strefy konsumpcyjnej (przyp - red.).
W dniu 6/18 listopadzie 1862 roku służki były ponownie przesłuchane. Wójt zadał im pytanie, gdzie zostało zabrane im mięso, czy w obrębie czy poza obrębem konsumpcyjnym. Wszystkie trzy oświadczyły, że nie było to na terenie konsumpcyjnym ale w dalekiej odległości od Suchedniowa.
Strażnik Paweł Trybulski przyznał, że zabrane mięso nie było na terytorium konsumpcyjnym, lecz poza obrębem. Natenczas nie istniały tam słupy obręb konsumpcyjny oznaczające, które zostały tam umieszczone dopiero w grudniu 1861 roku.
Pełniący obowiązki kontrolera handlu wójt Guzowski w imieniu Urzędu Skarbowego w Suchedniowie stwierdził, że zabrane mięso służkom było poza obrębem konsumpcyjnym, a poza tym teren nie był oznaczony słupkami. Kop. 72 spieniężnione zostały, Ludwikę Lisowską, Zofię Grubiankę i Juliannę Ryngówną od wszelkiej odpowiedzialności uwalnia. Koszta zaś procesowe jako ugotowicznie niewyłożone pomija. Która niniejszej i ostatecznej decyzji której ogłoszenie i wykonanie Urzędowi Skarbowemu poleca i tutaj cztery podpisy.
Służące zostały co prawda oczyszczone z zarzutów, nie poniosły kosztów sprawy, ale nic nie zapisano o zwrocie im za straty poniesione przy zakupie mięsa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz