Obraz Reginy Wędrychowskiej z września 1943 roku. |
Zygmunt Miernik, były naczelnik Miasta i Gminy Suchedniów, znany działacz, pomimo podeszłego wieku uczestniczy aktywnie w życiu społecznym naszego miasteczka. W ostatnim czasie Nasz Suchedniów otrzymał od p. Miernika list odnoszący się do uroczystości związanych z tajnym nauczaniem.
- Ja jako 7-letni chłopiec miałem 1-go września 1939 roku rozpocząć swoją edukację w szkole, w której dzisiaj odbywały się uroczystości upamiętniające tajne nauczanie połączone z odsłonięciem pomnika wyrażającego wdzięczność tym, którzy z narażeniem życia kontynuowali tak szlachetne działania. Z dużą uwagą słuchałem wypowiedzi osób organizujących uroczystość - wśród wspominanych nauczycieli tajnego nauczania nie dosłyszałem nazwiska p. Reginy Wędrychowskiej, która będąc uznaną nauczycielką, pracowała w tejże szkole. Będąc samotna, w podeszłym wieku, z dużym zaangażowaniem aktywnie prowadziła tajne nauczanie.
Wracając wspomnieniami do lat dziecinno-młodzieżowych, przychodzą na pamięć doznania odczucia dotyczącego bardzo życzliwego stosunku p. Wędrychowskiej do nas, w szerokim tego słowa znaczeniu. Poza nauką otrzymywałem wskazówki i rady odnoszące się do zachowania w życiu codziennym. Była to szeroka gama tematów jak np. zachowania się w stosunku do starszych osób w różnych sytuacjach, w towarzystwie jak i szczególnie odnoszących się do ludzi chorych, niedołężnych. Ja jako dziecko kilkunastoletnie byłem chłonnym Jej życzliwych uwag i rad. Z tego tytułu moja dozgonna wdzięczność ma miejsce.
Poza kocim hobby, p. Wędrychowska z zainteresowaniem odnosiła się do malarstwa. Miała ku temu warunki, ponieważ mieszkała nad rzeką, na wzniesieniu z którego widok w różnych porach roku był interesujący. Często widziałem jak zajmowała się malowaniem. W roku 1943 otrzymałem obraz olejny przedstawiający kościół w Suchedniowie widziany od strony zachodniej z okna jej domu, który ponad 70 lat jest w moim posiadaniu, wisząc na honorowym miejscu. W domu p. Wędrychowskiej było dużo pomieszczeń, w których wisiały obrazy o różnej tematyce nawiązujące do pór roku. Przeważnie były to obrazy bez oprawy w ramki.
Osobowość p. Wędrychowskiej, jej sposób bycia na co dzień, życie w nieustannej życzliwości w stosunku do drugiej osoby zasługuje na wieczną pamięć i naśladowanie nie tylko przez pokolenie lat wojny, ale i młodzież dnia dzisiejszego. Kończąc swoje wywody pragnę dodać, że p. Regina Wędrychowska pochodziła ze znanego, zamożnego i cenionego rodu Wędrychowskich. Mimo dużej zamożności nigdy nie podkreślała swojego pochodzenia. Skromność i życzliwość to były jej dewizy życia na co dzień.
Nie do zapomnienia w mojej pamięci pozostał fakt ukazania się p. Wędrychowskiej po śmierci - stojącej i podpierającej się laską przed domem w pobliżu wspomnianej ścieżki, prowadzącej z Baranowa do ulicy Handlowej. Szło nas wówczas pięciu chłopców i wszyscy to widzieliśmy, nasza reakcja była jedna - ucieczka. Od tamtej pory nie chodziliśmy tą ścieżką, a szczególnie wieczorem. I na nic stały się tłumaczenia rodziców, że to było tylko przewidzenie. Dzisiaj po upływie 67 laty mam w pamięci ten fakt, jakby to było wczoraj.
Zygmunt Miernik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz