sobota, 4 lipca 2015

Co dalej z Orliczem (2)

O nie najlepszej sytuacji w klubie świadczyły chociażby zamieszania z Zarządem, a właściwie ze stanowiskiem prezesa. Maciej Glijer składał rezygnację ze swojego stanowiska, ale gdy znajdowały się pieniądze z "miasta"  to powracał. Nie wszystkim to się podobało, ale to był jeden ze sposobów na pozyskanie finansów, a co najciekawsze to skutkowało!
Jednak największym echem w światku sportowym - kto wie, czy nie większym jak przy Jezierskim - odbiło się pozyskanie sponsora ENGY w 2013 roku. Pamiętamy ówczesną euforię, pełne trybuny, pierwsze miejsce w tabeli po rundzie jesiennej (11 zwycięstw, 4 remisy), kadra zespołu oparta na obcokrajowcach, w tym kilku czarnoskórych piłkarzy. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak niestety było z tym sponsorem, który po prostu przepadł. Klub opuścili prawie wszyscy piłkarze łącznie z trenerem i zaczął się jeden z największych kryzysów Orlicza.
W grudniu nastąpiła zmiana sternika, prezesem został Dariusz Kowalik, ale doświadczeni działacze zostali i po raz kolejny przystąpiono do odbudowania potęgi Orlicza. Tymczasem drużyna dograła do końca sezonu (2 zwycięstwa, 13 porażek). Niestety przed nowym sezonem nie udało się zmontować silnej ekipy. Niemały wpływ na to miały drastycznie obcięte dotacje z miejskiej kasy, a ponadto trudności z pozyskaniem sponsorów (nie licząc firmy z Buska). Od razu znalazło to przełożenie w wynikach, biało-niebiescy wygrali tylko 4 mecze i jeden zremisowali, co dało im przedostatnie miejsce w czwartoligowej tabeli. Kryzys się pogłębiał - Dariusz Kowalik złożył rezygnacje. Prezesem został Emil Naszydłowski, również w Zarządzie znaleźli się nowi działacze. Z pustego i Salomon nie naleje, to przysłowie pasowało jak ulał do obecnej sytuacji. Kadra zespołu w większości oparta na własnych zawodnikach nie zagwarantowała utrzymania w 4 lidze i po piętnastu latach Orlicz spadł do klasy okręgowej.
Czy można mieś żal do obecnych jak i byłych działaczy, że najstarszy świętokrzyski klub piłkarski znalazł się w okręgówce? Z pewnością tak, ale nie do końca. Byłem blisko klubu, pisałem o sukcesach i porażkach już od 2001 roku, rozmawiałem z byłymi i obecnym sternikiem klubu. Wiem jedno, żaden z nich na pewno nie chciał zaszkodzić, a wręcz przeciwnie. Wszyscy działający w klubie (byli i obecni) niejednokrotnie dokładali swoje pieniądze i chwała im za to. Nie znałem nigdy dokładnych rozliczeń finansowych (oprócz tych podawanych na Walnych), ale zawsze było trudno. Być może zostały popełnione błędy, ale ten się nie myli, kto nic nie robi. Nie chciałbym, aby odebrano mnie jako obrońcę poprzednich i obecnych władz klubu, ale aby krytykować i hejtować, to najpierw trzeba mieć wiedzę.
Jeszcze jedno - wychowankowie. O tym się mówi od lat. Są dwie szkoły, jedna - opierać kadrę na własnych piłkarzach, druga - armia zaciężna. Prawda jak zawsze leży pośrodku. W dzisiejszych czasach nie da się zbudować drużyny na wychowankach, nie znam żadnego klubu (nawet w klasie B), który grałby swoimi zawodnikami. Złotym środkiem byłoby mieć w składzie 7-8 wychowanków, których poprowadziłoby 3-4 ogranych piłkarzy z zewnątrz.
Co dalej z Orliczem? Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Z pewnością sytuacja klubu jest trudna, śmiem napisać, że taki kryzys przechodziliśmy po raz ostatni w latach 60-tych. Najgorzej, że nie ma co liczyć na "miasto", które jest w nie lepszej kondycji. Być może uda się odbudować "pospolite ruszenie", czyli jeszcze raz miejscowi sponsorzy, kibice i sympatycy Orlicza sięgną do kieszeni i pomogą. A warto, ponieważ to jedna z nielicznych wizytówek naszego miasta. Wkrótce napiszę o przygotowaniach do sezonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz