Domki urzędników górnictwa. |
Lasy bardzo piękne okrywają wzgórza z północy, wschodu, i południa - a najbliższy znajduje się o półtorej wiorsty od środka Suchedniowa. Wiedzie do niego szosa doskonała, las piękny, widok z Baranowskiej góry prześliczny, rozległy i na kolej i na Suchedniów, który na kształt olbrzymiego pająka rozciąga się w różnych kierunkach po wzgórzach i w głębi kotliny; i na góry Świętokrzyskie, które z tego wynioślejszego punktu widać szarzejące w południowo wschodniej stronie. Ale w głąb lasu trudno się zapuszczać, bo torfowiska i wilgotne polanki zatrzymują na progu pod karą ugrzeźnięcia w trzęsawisku. Po obu stronach szosy szerokie pasy i głębokie rowy zarośnięte trawą, a na niej pasą się niezliczone stadka gęsi. Białe niezgrabne ptaki przechadzają się po wygonach, śmiałe i wrzaskliwe napełniają gęganiem całą osadę. Kiedy słońce ma się ku zachodowi, i upał ustaje, roją się na szosie kieleckiej i na drodze do Parczewa gromadki pań, panien i dzieci; to "z przeproszeniem letnicy" jak się wyrażają tutejsi mieszkańcy. Wśród jasnych sukien czasami zamajaczy męzka postać, jakiś ojciec, mąż, lub braciszek, jakiś uczeń korzystający z wakacji ażeby się chlubić okazałemi wąsikami, które termin powrotu do szkół skazuje na zagładę. Ale niestety reprezentantów męzkiego rodu mało tu stosunkowo do liczby kobiet; panny chodzą zadumane i smutne, z polnemi kwiatkami przypiętemi do staniczków; do wystawy stroju nie ma pola, chyba w niedzielę, do kościoła gdzie okoliczni chłopi i miejscowa "niższa" inteligencja z rozdziawionemi usty przyglądają się dziwolągom najświejszej, warszawskiej mody. (Wędrowiec).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz