W 1889 roku na łamach gazet skarżono się na opiekę lekarską w Bzinie, którą sprawował suchedniowski lekarz Józef Wigura. Przedstawię pisma przeciwko niemu, w jego obronie jak i przez samego Wigurę napisane.
W tych dniach rozpoczęła czynność nowo zbudowana fabryka
odlewów i emaliernia naczyń kuchennych, założona przez pp. Lubczyńskiego i
Zaleskiego – fabryka zatrudnia około 70 robotników krajowców i nazwaną została
„Nowy Bzin”.
Od paru tygodni osiedlił się w naszej osadzie doktór D.
ex re czego pozwolimy sobie zanotować słów kilka, adresując je do szanownego
zarządu drogi żelaznej. Doktorem kolejowym dla Bzina jest doktór W. stale
zamieszkały w Suchedniowie, gdzie równocześnie pełni obowiązki lekarza
górniczego.
W Bzinie gdzie mieszka około 100 rodzin
kolejowców, doktór kolejowy bywa raz na
tydzień co sobotę, tym więc sposobem każdy potrzebujący pomocy lekarza winien
oczekiwać owego szczęśliwego dnia; często się jednak zdarza, że lekarz mając do
obsługi chorych ze sfery górnictwa, ledwie kilka chwil chorym w Bzinie
poświęcić może, a jak wiadomo nie zawsze chory może oczekiwać kilka dni na
wizytę lekarską – wreszcie nierównie byłaby właściwiej, aby lekarz kolejowy dla
Bzina i sąsiednich stacyi zamieszkiwał w Bzinie, zkąd czy to na miejscu lub w
którą bądź stronę wezwany, mógłby udzielić spiesznej pomocy, będąc już
wyłącznie kolejowym lekarzem, mamy to mocne przekonanie, że szanowny zarząd
weźmie pod uwagę słuszną prośbę swych oficyalistów i nie kierując się
osobistemi względami, dla wygody swej służby, zechce prośbę naszą rozważyć.
Jesteśmy bowiem pewni, że doktór miejscowy za toż samo wynagrodzenie zechce
przyjąć na siebie ten obowiązek. Bo dopóki w Bzinie nie było stałego lekarza,
musieliśmy poprzestawać na tem jak było, dziś byłoby anomalią, aby lekarz
kolejowy zamieszkiwał na krańcowej stacyi swego ucząstku, gdzie zaledwie parę
familii służby kolejowej zamieszkuje, nie zaś w centrum swych obowiązków, zkąd we wszystkie strony łatwiej obdzielić pomocą cierpiących.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz