Ks. infułat Józef Wójcik. |
Ks. Wójcik pisze w liście, że ludzie
wierzący w Polsce są
"poniewierani i dyskryminowani" oraz "znieważane są przedmioty
kultu". "Tego samego doznawałem ja o moi parafianie w czasach
komunizmu. Bo już dwa miesiące po święceniach kapłańskich siedziałem w
więzieniu za to, że stanąłem w obronie krzyża, usuwanego z sal szkolnych w
Ożarowie koło Ostrowca Świętokrzyskiego" - pisze w liście zasłużony
kapłan, który został odznaczony przez trzech prezydentów: Oscara Luigi Scalfaro
(Cavaliere della Republica Italiana), Lecha Wałęsę (Krzyż Komandorski Orderu
Odrodzenia Polski) i Lecha Kaczyńskiego (Wielki Krzyż Orderu Odrodzenia
Polski).
Ks. infułat Wójcik napisał, że działania
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przypominają czasy Cyrankiewicza i Gomułki.
"KRRiTV traktuje o. Tadeusz Rydzyka jako królika doświadczalnego, a Radio
Maryja i TV Trwam jako eksperyment, czy uda się się zamknąć usta prawdziwe, czy
da się wierzących zepchnąć do zakrystii i zamknąć ich jak Żydów w getcie, aby
nie mieli żadnego głosu w społeczeństwie, bo ich się poniża, ośmiesza i odbiera
prawa, które gwarantuje Konstytucja. Bo jak można nie liczyć się z dwoma i pół
milionami podpisów w obronie Telewizji Trwam?!" - czytamy w liście.
Dalej ksiądz Wójcik pisze: "Patrzę na
to, co się dzieje w Polsce i z bólem stwierdzam, że przy braku reakcji z Pana
strony bezkarnie można znieważać papieża, biskupów, kapłanów, krzyż, obraz
Matki Bożej Częstochowskiej, wartości chrześcijańskie i ludzi wierzących. A
przecież to się już działo w PRL-u i ja tego doświadczyłem".
Ks. Józef Wójcik był 18 razy karany przez władze PRL,
dziewięciokrotnie więziony za obronę krzyży, odprawianie Mszy św. oraz
nauczanie dzieci i młodzieży religii. Po upadku komunizmu zaangażował się w
działalność społeczną. W latach PRL, w czasie swojej kapłańskiej posługi w
Ożarowie i Wierzbicy, dał świadectwo wiary, wierności Kościołowi i nieugiętości
wobec władz komunistycznych. Był też kapelanem polskiej reprezentacji
olimpijskiej w Atenach.
Kapłan znany jest z uwolnienia kopii
obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Historia niecodziennej kradzieży ma swój
początek w 1957 roku, kiedy rozpoczęła się peregrynacja wizerunku maryjnego po
polskich parafiach. W 1966 roku na polecenie władz PRL, wizerunek został
"aresztowany" i uwięziony na Jasnej Górze. Wykradł go ks. infułat
Józef Wójcik, obecnie emerytowany proboszcz z Suchedniowa. (info onet.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz