Maturzystki z działu czapniczego z 1929 roku. |
W szkołach skończyła się nauka; dzieci odpoczywają przez lato, pomagają rodzicom w ciężkiej pracy w polu, a po żniwach znowu wezmą się do dalszej nauki. Jeżeli w wiosce jest pełna szkoła powszechna, to dzieci uczą się tak przez siedem lat. A wtedy czy poprzestać na tem? Jeżeli dziecko ma pozostać na roli, to mu to wystarczy. Ale, niestety, nie dla wszystkich dzieci starczy miejsca na ojczystym zagonie. Starsze zazwyczaj pozostają na gospodarce, a młodsze muszą iść w świat za chlebem, nieraz tylko z pięciu palcami u ręki, a tam ileż to razy naleje im się biedy aż po uszy! Chłopiec jeszcze jako-tako sobie radzić może, ale dziewczyna często w świecie dostanie się w sidła ludzi podłych i zmarnuje życie, i duszę splami, i rodzicom na starość wstyd i wielki ból serca wyrządzi. To też dobrzy rodzice zawczasu to przewidują i starają się swemu dziecku zamłodu podać rękę i tak niem pokierować, żeby potem w świecie dało sobie radę i żyło po bożemu. Prawda, że to trochę kosztuje. Ale gdyby dobry ojciec nie dał nawet córce żadnego wiana, gdyby za część przypadającego na nią rodzicielskiego majątku postawił ją tylko na nogi i dał sposób do uczciwego życia, to ta córka będzie potem przez całe życie dziękowała rodzicom i modliła się za nich do Boga.
Taki sposób do życia dla dziewcząt, a zarazem potrzebną naukę daje średnia szkoła zawodowa w Suchedniowie pod Kielcami. W szkole tej są przestrzegane zasady katolickiego życia i miłości Ojczyzny. Mogą do niej wstępować dziewczęta, które skończyły naukę w 7-oddziałowej szkole powszechnej, albo w 40-ch klasach gimnazjum. Oprócz dalszych nauk gimnazjalnych, dziewczęta uczą się tam szycia albo robienia czapek, kapeluszy i innych rzeczy do ubioru i stroju. Nauka trwa 3 lata. Po skończeniu jej dziewczyna nietylko nauczy się tego, czego uczą w szkołach, ale odrazu ma ręku rzemiosło i może z niem radzić sobie w życiu. Wtedy potrafi kierować pracownią krawiecką lub czapniczą, a po trzech latach może zostać instruktorką czyli nauczycielką szycia w szkołach zawodowych. Takie nauczycielki są dobrze płatne i bardzo poszukiwane. Łatwiej mogą dostać posadę, niż nauczycielki szkół powszechnych. W ren sposób pieniądze wydane na naukę nie są stracone, a nawet dobry procent przyniosą. Córka może udzielić rodzicom pomocy na starość, może się zająć młodszymi braćmi czy siostrami i wykierować ich na ludzi.
Warto nad tem się zastanowić, drodzy czytelnicy. Wiele dziewcząt ukończyło naukę w tym roku w 7-ym oddziale szkoły powszechnej. Niejedna z nich rwie się do dalszej nauki. Rodzice nie wiedzą, co robić, gdzie oddać córkę. Posłuchajcie więc rady mojej: oddajcie córkę do takiej szkoły, w której będzie się uczyła pracować i głową i rękoma. A takiej pracy w naszej Polsce wiele potrzeba. Oglądamy się na obcych, u nich szukamy zaspokojenia potrzeb codziennych i przepłacamy za rzeczy liche i brzydkie, a wśród nas tyle jeszcze próżniactwa i niezaradności!
Nauka w tej szkole kosztuje miesięcznie dla niezamożnych około 23-ch złotych. Przy szkole jest zakład, w którym mieszkają i dostają utrzymanie dziewczęta z dalszych stron za 60 złotych miesięcznie. Mają tam troskliwą opiekę i są wychowywane religijnie. Zgłaszać się do zarządu szkoły (poczta Suchedniów, województwo Kieleckie) można już teraz. Należy załączyć: świadectwo szkoły powszechnej, świadectwo zdrowia od lekarza, świadectwo uczciwości od księdza i metrykę urodzenia. Na odpowiedź załączyć znaczek pocztowy. (Gazeta Świąteczna z 1929 roku).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz