czwartek, 25 sierpnia 2016

Suchedniów pod koniec XIX wieku (1)

Suchedniowski dworzec z tamtych lat.
Zapraszam do przeczytania opisu Suchedniowa z 1891 roku, który zamieszczony był w "Wędrowcu". Najpierw jest troszkę krytyki, ale później ciekawe spostrzeżenia.
Plant kolei idzie w połowie wysokości wzgórza, u którego stóp rozciąga się dolina, gdzie wśród drzew porozrzucane domki, osady rozpełzającej się długiemi pasmami w głębi doliny i po przeciwległych wzgórzach, robią złudzenie raczej wsi w galicyjskich podgórskich stronach, niżeli osady w Królestwie. Mijamy mur cmentarza, leżącego na piasczystym gruncie tuż obok plantu i zajeżdżamy przed dworzec. Typ to różniący się zasadniczo i od skromnyuch lecz wdzięcznych, tonących pod liśćmi dzikiego wina i otoczonych ogródkami i żywopłotami ze złotej wierzby dworców kolei terespolskiej i od stacji drogi wiedeńskiej, gdzie obok dawnych, małych parterowych, malowanych żółtawo dworczyków i starych stacyjnych ogródków wznoszą się nowe, obszerne dworce z nietynkowanej cegły, z jakiemiś zachciankami stylu trącącego Zachodem i od drewnianych ozdobnych dworców nadwiślańskich, okolonych także mnóstwem zieloności. Dworce na drodze dąbrowskiej są murowane, tynkowane na biało, o wąskich oknach, wąskie same i wysokie, dwupiętrowe w połowie, ogródki bardzo małe, zieloności skąpo. Coś zimnego i ubogiego, mimo piękności krajobrazu, coś, co trąci zaniedbaniem w porównaniu z innemi.
Kilka bryczek stoi przed dworcem, bryczek pełniących funkcje dorożek suchedniowskich. Bo Suchedniów to nie zwykła osada - to byłe miasteczko. Suchedniów ma wyższy zakres pożądań i wysokie o sobie rozumienie, ma oprócz wyższej i "niższą" inteligencję, którą w innych miejscowościach chrzci się mniej wyszukanem określeniem "mieszczan", ma biura Zarządu Górnictwa, teatra amatorskie, pensję panien (?) i... letników.
Letnicy od kilku lat zjeżdżają tu, ażeby drogą własnego doświadczenia zdobyć świadomość doskonałego istotnie powietrza, braku wszelkich rozrywek i wygód i jakiegokolwiek ogniska skupiającego życie towarzyskie. Prócz tego dowiadują się o zwyczaju praktykowanym w ostatnim szczególniej sezonie wynajmowania jednego i tego samego mieszkania dwom lokatorom, którym pozostawia się zaszczyt rozwiązania tej niełatwej do rozwikłania zagadki, w jaki sposób podzielić przez niepodzielną? Naturalnie zwycięzcą w tym turnieju bywa ten, kogo natura obdarzyła większą dozą energii, a zwyciężony, jeśli łaskawe losy pozwolą mu znaleźć jakikolwiek dach opiekuńczy, zadawalnia się tem, że nie został pod gołym niebem, i unosi wspomnienie odrębnego pojęcia moralności, rozwijającego się wobec napływu konkurentów w miejscach nadających się do letniego pobytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz