piątek, 6 maja 2016

Gustaw Herling-Grudziński (1)

Dr Irena Furnal, pracownik naukowy UJK w Kielcach udostępniła NS swój esej poświęcony Gustawowi Herling-Grudzińskiemu. Znajdziemy tu wiele informacji o naszym mieście.
Ulica Handlowa
Nazwy takiej nie ma na współczesnym planie Suchedniowa. Nie spotkamy jej także w żadnym utworze Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, ani w komentarzach pisarza do własnej twórczości czy biografii. A jednak w latach młodości Herlinga-Grudzińskiego miejsce takie istniało realnie i obok Ciemnego Stawu, Olchowej Grobli, domu rodzinnego i ojcowskiego młyna w Berezowie tajemnie współtworzy najintymniejszą krainę dzieciństwa autora Innego Świata. Choć tak ważne, jest nieobecne z nazwy i pojawia się bodaj tylko trzy razy w całej twórczości Herlinga-Grudzińskiego  – po raz pierwszy w Innym Świecie (1952), potem w utworach pisanych u schyłku życia – w opowiadaniu Sny w pięknym Morodi (1997) i w mikropowieści Biała noc miłości (1999). Z reguły jest wspomniane mimochodem albo ledwo naszkicowane i trudno je rozpoznać. W Innym Świecie występuje jako „ulica małego miasteczka polskiego”, w powieści Biała noc miłości to „dzielnica żydowska” w miasteczku Siedlce (kryptonim Suchedniowa), w opowiadaniu Sny w pięknym Morodi mowa o „żydowskim miasteczku”, które znajduje się niby w Suchedniowie, ale jakby obok niego: „Stałem na suchedniowskim moście, między żydowskim miasteczkiem i kościołem” (tj. polską, katolicką osadą).

W tekście wymienionych utworów znajdują się sygnały świadczące o tym, że sprawy związane z tym miejscem dotyczą autora osobiście i w ogóle należą do najważniejszych w jego życiu. Wiąże się to z żydowskim pochodzeniem Herlinga, o którym niechętnie mówił (zob. Z. Kudelski, Gustaw Herling-Grudziński – wątek żydowski, „Rzeczpospolita”, dod. „Książki” z 05.07.2003, nr 155). Emocjonalny stosunek do żydowskiego świata dzieciństwa najsilniej doszedł do głosu w opowiadaniu Sny w pięknym Morodi we fragmencie ukazującym zagładę „żydowskiego miasteczka”. Autor obecny jest na scenie zdarzeń jako skamieniały z bólu i przerażenia świadek. Naprawdę Herlinga-Grudzińskiego nie było podczas likwidacji suchedniowskiego getta przez Niemców we wrześniu 1942 r. w Polsce, w komentarzu do opowiadania zapewniał jednak, że przebieg wypadków zna z lektur i opowiadań. Jego głębszy, osobisty związek z ukazaną sytuacją odsłania się pośrednio. Całe opowiadanie zbudowane jest z kilku „snów” o wyraźnie autobiograficznym podłożu, dotykających traumatycznych przeżyć. O tym „śnie” narrator mówi, że „ociera się o samo dno”. W języku psychologii głębi oznacza to podstawowy, najgłębiej ukryty kompleks.
W związku z tym nasuwa się kilka pytań, np. jaką rolę odegrał świat żydowski w biografii Herlinga-Grudzińskiego, lub - dlaczego pamięć o żydowskich korzeniach nie znalazła bezpośredniego literackiego wyrazu.  Pytania te powinno jednak poprzedzać inne – o  realny kształt umarłego świata. Indagowany przez Włodzimierza Boleckiego, pisarz twierdził, że prototypem  miasteczka ze „snu” było „rzeczywiste miasteczko żydowskie w Suchedniowie” (G. Herling-Grudziński, W. Bolecki, Rozmowy w Neapolu, 2000, 139). Nie jest to precyzyjne określenie, dlatego stało się powodem nieporozumień. W jednym z wywiadów Bolecki mówi o Herlingu-Grudzińskim: „Pochodził z tej części Europy, gdzie żydzi i chrześcijanie mieszkali obok siebie, ale ich światy bywały odległe o lata świetlne. Koło Suchedniowa, gdzie się wychował, był niewielki sztetl, miasteczko żydowskie, które znikło w czasie wojny” (K. Masłoń, Złodziei pamięci nazywał po imieniu, „Rzeczpospolita”, dod. „Plus-Minus”, 23-24 maja 2009). To nie tak, więc spróbujmy ustalić fakty. (tekst: dr Irena Furnal).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz