niedziela, 27 grudnia 2015

Suchedniów w latach 70-tych (3)

Kontynuujemy wspomina Zygmunta Miernika, byłego naczelnika Miasta i Gminy.
- Wiadomo, że wizytówką miasta jest wygląd siedziby władz, a z tym było nie najlepiej. Nawiązałem kontakt z rzeszowską firmą drogową, która miała swoją filię w Wiśniówce. Dzięki temu plac przed Urzędem (przy ul. Sportowej - przyp. red.) został utwardzony i wyasfaltowany - służy do dnia dzisiejszego, a co najważniejsze "kasa miejska" nie straciła nawet złotówki.
Dużo zawdzięczałem nadleśniczemu Antoniemu Miernikowi, który pozyskiwał z Okręgowej Dyrekcji Lasów Państwowych środki na remonty dróg. Dzięki "zastrzykowi" 3 milionów położono asfalt między innymi na ulicach Stokowiec i Żeromskiego - w jakim jest dziś stanie każdy widzi.
Widać więc jak na dłoni jak ważne w tamtych czasach były znajomości lub ich "wyrobienie". Wykorzystałem znajomość z ówczesnym dyrektorem "Nidy" w Kielcach i dzięki temu uruchomiono w Suchedniowie filię tych zakładów. Nie tylko uratowano dawną łaźnię miejską przed zniszczeniem, ale znalazły tam pracę kobiety, które wcześniej ukończyły w Suchedniowie szkołę krawiecką.
Trzeba wiedzieć, że przystanki autobusowe (przy ul. Bodzentyńskiej - 5, ul. Kieleckiej -2) zostały wykonane w czynach społecznych w latach 70-tych i mimo upływu czasu do dzisiaj służą mieszkańcom. Wspominałem już o ławkach przy zalewie, ale takie same zostały ustawione wzdłuż ul. Bodzentyńskiej i w parku. Podstawy wykonane zostały w zakładzie betoniarskim Gustawa Działaka, a drewno przekazał zakład drzewny z Berezowa i co najważniejsze wszystko wykonane w czynie społecznym.
Innym sposobem na upiększenie miasta było sprowadzenie z Szydłowieckich Zakładów 15 kamiennych brył na których miano postawić rzeźby. Między innymi obok Domu Towarowego miał stanąć pomnik poświęcony Powstańcom Styczniowym. Do dnia dzisiejszego przetrwało ich 7 (częściowo zniszczonych), a gdzie podziała się reszta tego nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz