czwartek, 6 czerwca 2013

Szarotka - dawnych wspomnień czar

Pamiętam jakby to było wczoraj, sobotnie wieczory w "Szarotce", a to już przeszło 40 lat(!). Niezapomniana atmosfera i przeboje oraz prowadzący (dzisiaj zwany dysk dżokejem) Andrzej "Badyl" Grabkowski. Oto jego wspomnienia z tamtego czasu:
"Suchedniów w epoce późnego Gomułki miał szczęście. Dopiero co stał się miastem, wybudowano nowoczesną fabrykę wyrobów kamionkowych, fabryka łańcuchów zamieniła się w Fabrykę Urządzeń Transportowych, tartaki pracowały pełną parą, Spółdzielnia Spożywców inwestowała w nowoczesną infrastrukturę handlowo-usługową, a ulicę Handlową zamieniono na Powstańców 1863 roku.  Zaczęto budować kino i restaurację na miarę co najmniej szkoły 1000-lecia. O jednym wszakże zapominano. Młodzież urodzona tuż po wojnie stanowiła siłę napędową w latach sześćdziesiątych. Ta młodzież wyżu demograficznego 1946 - 1952 nie miała się gdzie podziać po pracy, czy po szkole.
Andrzej "Badyl" Grabkowski (z lewej) i Jerzy Dorobczyński.
W Suchedniowie był tylko malutki klub prasy i książki w domu przy Bodzentyńskiej  vis a vis domku harcerskiego. Młodzież nie miała alternatywy. Pozostawała "Staropolska", "Waciak" (restauracja przy ul. Powstańców), "Milutka" (kawiarnia przy ul. Powstańców) albo imprezy plenerowe nad stawem Berezowskim lub w laskach, których w Suchedniowie pod dostatkiem.
I wtedy otwarto kawiarnię "Szarotka" (pawilon Zespołu Szkół im. H. Sienkiewicza), która  na kilka lat stała się magicznym miejscem dla młodzieży z Suchedniowa i okolic. Byłem wtedy świeżo upieczonym absolwentem Technikum Chemicznego w Kielcach. Po egzaminach na WAT (Wojskowa Akademia Techniczna) miałem wypadek na motocyklu. Po półrocznej rekonwalescencji poszedłem do pracy w Zakładach Metalowych w Skarżysku. Był styczeń 1967 roku. Byłem fanem Bitelsów, Stonsów, Yardbirdsów, The Who i całej wielkiej armii rockmanów. Razem z Ryśkami Adamczykiem i Toporkiewiczem założyliśmy zespół, który nazywał się "Krzywe Struny". I zaczęliśmy grać, a żeby było ciekawiej grać i organizować wieczorki, które stały się tak modne i tak potrzebne, że formuła sobotnich spotkań w "Szarotce" stała się dla wielu zaszczytnym obowiązkiem. Opracowaliśmy regulamin klubowy, wydaliśmy ponad 300 kart członkowskich, zrobiliśmy kilkaset imprez w latach 1968 – 1972. Przez te pięć lat było miło. Potem niektórzy założyli rodziny, inni poszli studiować, jeszcze inni próbowali kontynuować dobrą passę Szarotki.
Dla mnie pozostaną w pamięci te chwile, gdzie przy głośniku kinowym podłączonym do wzmacniacza 15-watowego bawiło się 200-300 osób i wszyscy byli zadowoleni. A takie piosenki  jak  Dzieci, Pieski czy piosenki Dylana z naszymi słowami stawały się lokalnymi przebojami.
"Kumotry" przed występem, Andrzej Chełmniak, Alek Wikło,
Sławek Rutkowski, Hania Salwa, Stanisław Pańtak.
Minęło prawie półwiecze. Odszedł na zawsze Rysiek Adamczyk, Rysiek Toporkiewicz wyjechał za granicę, Andrzeja Jarzęckiego nie widziałem od ćwierćwiecza. Ale często spotykam Jurka Dorobczyńskiego, który był z "Szarotką" cały czas za pan brat, Zdzicha "Konysytyantego" Wierzbińskiego, Krzyśków Włodarczyków, i wielu starszych panów i pięknych pań z naszego wyżowego pokolenia.
W "Szarotce" występowały wszystkie zespoły suchedniowskie oraz ze Skarżyska, Końskich i Kielc. Nawet raz występował zespół ze Szczecina. Ale nasz zespół, czyli "Krzywe Struny" przyjaźnił się z budapeszteńskim zespołem "Mystic", z którymi poznaliśmy się na autostopie (forma turystyki) w pamiętnym 68 roku.
Gdy na stadionie Orlicza widuję Andrzeja Chełmniaka, Krzyśka Włodarczyka, Zdzicha Wierzbińskiego, Januszów Nitkowskiego czy Woropajewa to zawsze zadaję sobie pytanie. Czy my jesteśmy już tacy starzy, czy po prostu świat stanął w miejscu? (więcej zdjęć na Facebooku Nasz Suchedniów w albumie Był taki czas).

2 komentarze:

  1. Fajny, ciepły tekścik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Gdzie zespół "KUMOTRY" powinniście go pamiętać.bywalcy
      "Szarotki" ".Kużnicy", "Milutkiej"
      Gallus

      Usuń