W poniedziałek 21.09.1942 r. w "Sądny Dzień" na placu obecnego parku na przeciw Poczty w Suchedniowie, w godzinach przedpołudniowych spędzili Niemcy kilka tysięcy Żydów z Suchedniowa, Bliżyna, Bodzentyna, Bielin, Nowej Słupi, Wzdołu i Płocka. Pilnowali ich strażnicy Żydzi, Niemcy i Łotysze na służbie niemieckiej. Podobno ci ostatni odnosili się do przetrzymywanych tu Żydów ze szczególnym okrucieństwem. Bili ich i zabijali przy każdej okazji, np. tych, którzy o własnych siłach nie mogli iść już dalej.
Po skompletowaniu odpowiednio dużej grupy Żydów, część z nich młodych i zdrowych skierowali Niemcy do fabryki "Hasag" w Skarżysku-Kam., pozostałych, a głównie kobiety i dzieci załadowali do wagonów towarowych, na stacji kolejowej w Suchedniowie. Podłogi wagonów wysypali wapnem chlorowanym, a drzwi szczelnie zamknęli. Do Polaków próbujących dla spragnionych podać wodę Niemcy często strzelali. Po kilku godzinach postoju na stacji pociąg odjechał przez Skarżysko, Radom, Dęblin - prawdopodobnie do Majdanka.
Z suchedniowskich Żydów kilkunastu ukrywało się w domach prywatnych i kryjówkach urządzonych z narażeniem własnego życia przez dr Witolda Poziomskiego, sędziego Aleksandra Jankowskiego, leśniczego Józefa Kostyrkę, Nikodema Majewskiego, Jerzego Grygora, Teofila Dulębę w młynie, Marka Stobieckiego z Ogonowa, Cieślika z Krzyżki. Przetrzymali tylko nieliczni mężczyźni, np. bracia Herlingowie, Lejzerowicz i inni.
Wśród opiekunów prześladowanych Żydów byli często ludzie oddani sprawie, ale i tacy, którzy żywili ich do czasu, dopóki wytrzymali nerwowo lub mieli czym płacić, a później ujawniali ich Niemcom. Takie postępowanie ścigała i piętnowała wojskowa organizacja AK. (kronika Franciszka Gładysza).
"Do Polaków próbujących dla spragnionych podać wodę Niemcy często strzelali".
OdpowiedzUsuńOj-tam! Zaraz pewnie pan Gros wyjaśni całemu światu, ze ci dzielni Niemcy po prostu bronili Żydów przed brudnymi wrednymi polaczkami podsuwającymi zatrutą wodę...