Suchedniowscy strażacy z towarzyszącą im orkiestrą. |
Gorzej było w sąsiedniem miasteczku Bodzentynie. Tejże nocy spaliło się tam przeszło 50 domów i stodół, bo nie było żadnego ratunku. W Bodzentynie jest wprawdzie nawet straż ogniowa, ale tak się zdarzyło, że należący do niej ludzie byli właśnie w tym czasie z kompanją u Świętego Krzyża na Łysej Górze".
Kto dziś pamięta ,kiedyś przed laty,
OdpowiedzUsuńsłomą i gontem kryło się chaty,
a że w zagrodach jest sporo słomy,
przez nieuwagę pożar gotowy.
Pali się, stróż bije młotkiem w kawał blachy,
pali się, już ogień jest na dachu.
Kto dziś pamięta kiedyś przed laty,
czterech przy pompie na zmiany giba,
by poszła woda,komendant straży
daje komendę, żywo tam żywo.
Już sikawkowy wodą strzela,
i wody w beczce brakło o cholera.
Ale komendant to dziarski strażak,
chociaż strażacy zmęczeni brudni,
nową komendę daje drużynie,
wiadra i rzędem stawać do studni.
Gdy ugasili pożar strażacy,
chcą dyskutować pożar na żywo,
siedli na ławce w cieniu jabłonek,
pani ze sklepu podała piwo.
Spójrzmy jak dzisiaj strażak wygląda,
każdy z nich dzielny,tak powiem chwatki,
odwagę która tak im potrzebna,
każdy z nich wyssał z mlekiem od matki.
J. K.