Rodzina na mecie we Wrocławiu. |
Gdy zaczął biegać, wspólnie z żoną Karoliną postanowili pomagać synowi poprzez jego bieganie. Wymyślili akcję "Biegnę, żeby Bartek mógł biegać" i zaczęli ją promować. Została przyjęła z przychylnością, zwłaszcza w środowisku biegających. Dzięki startom w różnych biegach i zdobywaniu sponsorów Damianowi udało się zebrać odpowiednią sumę na protezę dla syna. Jednak Bartek rośnie i potrzebne są kolejne protezy, więc Damian i liczne grono jego znajomych uczestnicząc w biegach promują jego akcję. Dlatego nikogo już nie dziwi widok biegających z napisem na koszulce "Biegnę, żeby Bartek mógł biegać".
W ostatni weekend Damian uczestniczył we wrocławskim maratonie, który ukończył z czasem 3.29.19. Jednak nie wynik był tu najważniejszy, ale walka ze swoimi słabościami na 42 kilometrowej trasie, z której wyszedł zwycięsko. Był to czwarty maraton Damiana, wcześniej "rozprawił" się z tym morderczym dystansem w maratonie Warszawskim, Cracovia i Dębno. Pozostał mu bieg w Poznaniu 12 października. Gdy Damian ukończy maraton poznański będzie pierwszym suchedniowianinem, i jednym z nielicznych, którzy zdobyli "Koronę Maratonów Polskich", czyli ukończyli wspomniane pięć maratonów.
To nie jedyna akcja Karoliny i Damiana. Przez dwa i pół roku zbierali plastikowe nakrętki. Uzbierało się tego 2,5 tony(!), a po ich "sprzedaniu" na konto Bartka w fundacji wpłynęło 1500 złotych.
Tak na marginesie. Za sprawą suchedniowskich cyklistów zacząłem jeździć na rowerze, a teraz biorąc przykład z Damiana Orzechowskiego, Emila Naszydłowskiego i innych, próbuję biegać i być może wychodząc z założenia, że na bieganie nigdy nie jest za późno, wystartuję w przyszłorocznym biegu o "Puchar Kruka".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz