Ostatni wpis odnoszący się do lekarza kolejowego w Bzinie, którym był suchedniowianin Józef Wigura. Na zakończenie polemiki na łamach gazety, głos zabrał sam Józef Wigura
Szanując siebie, nie chciałem dotąd odpowiadać na
korespondencie bez podpisu, pojawiające się w Gazecie, a przeciwko mojej osobie
skierowane.
Odpowiedź w tej sprawie zamieszczona w Nr 87 była – jak
to Szanownemu Panu najlepiej wiadomo – nie mego pióra, lecz człowieka
powszechnie w okolicy szanowanego, przyjaźnią którego się szczycę. I teraz
zbywałbym tylko milczeniem zaczepki osobiste korespondenta z Bzina, gdybym nie
spotkał zbyt rażących kontrastów!
Oświadczam tedy publicznie:
W Bzinie ze względu na zbyt bliską odległość (3 kwadranse
końmi, a 20 minut wagonetką), jestem w możności bywania kilka razy dziennie – a
bywam nie stosownie do wymagań instrukcyi lecz do potrzeb chorych
2) Nigdy jeszcze spóźnienia pomocy lekarskiej od czasu
istnienia kolei Dąbrowskiej nie było
3) Ze względu na korespondenta, utyskującego na brak w
Bzinie weterynarza, uspakajam go niniejszem, że weterynaryą także studyuję i
chętnie z pomocą służę.
Sapienti sat.
Łączę, Szanowny Panie Redaktorze, wyrazy mego dla W. Pana
szacunku.
Dr. J. Wigura
Suchedniów 3 listopada 1889
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz