Strony

niedziela, 5 czerwca 2016

Jubileusz suchedniowskich pszczelarzy

W sobotę, 4 czerwca suchedniowscy pszczelarze obchodzili 35-lecie działalności Miejsko-Gminnego Koła Pszczelarzy. Z tej okazji w kościele parafialnym odbyła się uroczysta msza święta pod przewodnictwem ks. proboszcza Marka Migockiego, połączona z poświęceniem sztandaru.
Szanowni państwo, w starożytnej Grecji jeden z filozofów przyrody stwierdził, że „wszystko płynie”. Do pomiaru upływu czasu wymyślono różne zegary. Od dzisiaj i my mamy własny zegar pokazujący symbiozę ludzi i pszczół.
Tym swoistym zegarem jest sztandar z wizerunkiem św. Ambrożego i logo koła. Rzesze bartników i my pszczelarze wpisujemy się w rytm natury zaledwie od kilku stuleci. Początki udokumentowanego bartnictwa w Puszczy Świętokrzyskiej sięgają  XII w. i związane są z opactwem w Wąchocku. To dzięki kolejnym przywilejom przyznanym cystersom w 1260 r. dowiadujemy się o zakładaniu barci  m.in. w okolicy Żyrcina oraz prawie połowu bobrów na rzece Łącznej. Nazwę osady należy kojarzyć z pobliskim Rejowem – częścią Skarżyska, a rzekę z przepływającą przez gminę Łączną i Suchedniów - Kamionką.
Najstarszym źródłem pisanym wskazującym na rozwój bartnictwa na naszym terenie jest przywilej  biskupa Piotra Tomickiego wydany w 1528 r. dla kuźnika Klemensa z Bliżyna. Dokument umożliwiał  założenie 100 barci na dębach pomiędzy wsiami Parszowem a Łączna.
Rozwijający się przemysł i postęp technologiczny w hutnictwie nie sprzyjał prowadzeniu gospodarki bartnej. O złożoności problemów z jakimi bartnicy mieli do czynienia świadczy wydany w 1629 r. przez biskupa Marcina Szyszkowskiego, pierwszy w regionie dokument normujący działania dla cechu bartnego klucza kieleckiego.

Postęp cywilizacyjny i losy naszej państwowości spowodowały, że bartnictwo przetrwało do XIX w. Barcie na naszym terenie zostały usunięte z lasów w 1837 r., ostatni bartnicy pochodzili z Łącznej i z Gozdu. Gospodarka bartna została zastąpiona przydomową (pasieczną), a barcie dały początek ulom - nowym sztucznym siedliskom pszczół. Bartnicy zostali zastąpieni pszczelarzami.
Płat sztandaru z logo oraz herbami Suchedniowa i Łącznej, wskazuje datę powstania koła i jubileusz 35-lecia. Są wśród nas pszczelarze pamiętający początki Koła, a przede wszystkim pierwszego prezesa Stanisława Głogowskiego. Kontynuatorami jego dzieła byli Stanisław Michta, Stanisław Brzeziński i jest obecny Andrzej Włodarczyk.
Na dzień dzisiejszy w kole jest 54 pszczelarzy, którzy pod swoją opieką mają 1300 rodzinami pszczelimi. Nasze pasieki położone są głównie na terenie powiatu skarżyskiego.
Logo zawiera symboliczny fragment plastra pszczelego. Komórki biała i czerwona oraz żółte tło nawiązują do symbolu Polskiego Związku Pszczelarskiego, którego jesteśmy członkiem w ramach struktur Świętokrzyskiego Związku Pszczelarzy. Z pradawnej puszczy pozostały bardzo duże kompleksy leśne. Ich zarys wskazuje główne źródło pożytku pszczelego - spadź z drzew iglastych. Komórki pszczele wypełnione kolorem zielonym – symbolizują nasz największy pszczelarski skarb – miód spadziowy - dawniej nazywany miodem królewskim.
Łącznikiem między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest kolorowy kod znakowania matek pszczelich. Kod powtarza się w cyklu pięcioletnim, a o barwie decyduje ostatnia cyfra roku pochodzenia matki. O rocznicach koła będzie przypominał kolor biały stosowany dla 1 i 6, kolejnym cyfrom odpowiada barwa: żółta, czerwona, zielona i niebieska.
Ludzkość czerpie wiele korzyści z procesu zapylania roślin przez pszczoły. Istnieją jednak zagrożenia, które mogą ten proces zachwiać. Mam nadzieję, że wspólnie z władzami gminnymi, powiatowymi, inspekcją weterynaryjną i innymi instytucjami będziemy pomagać pszczołom i ich opiekunom. Jest to warunek niezbędny aby oferowany przez nas  produkt jak dawniej określano mianem miód królewski, do czego zobowiązuje nas patron i zielony krzyż rycerski.
Smakoszy miodu nie trzeba przekonywać o jego właściwościach. Sięganie po produkty pszczele wspiera reklama i odkrywane na nowo starożytne źródła „medycyny ludowej” postrzegane obecnie jako apiterapia. Puentą niech będą słowa eksperta prof. Ryszarda Czarneckiego – bez pszczelarzy apiterapia by nie istniała”. (info: MGKP).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz