Strony

niedziela, 14 czerwca 2020

EGZEKUCJA MIESZKAŃCÓW ZALEZIANKI

Na podstawie protokołów przesłuchania świadków przez milicjantów z suchedniowskiego posterunku, można odtworzyć przebieg wydarzeń z 6 marca 1943 roku w Zaleziance i Suchedniowie. Doszło wtedy do egzekucji w lesie obok Kruka.

W dniu 12 czerwca 1948 roku Ignacy Kołda przy udziale protokolanta Alojzego Koceli przesłuchał Katarzynę Jasińską, która zeznała, że:
W sprawie niniejszej wiadomo mi jest, co następuje: Dnia 6 marca 1943 r. żandarmeria niemiecka z Suchedniowa i Skarżyska przyjechali do Zalesianki, obstawiając Zalesiankę Dolną, i zebrali do grupy wszystkich mężczyzn ze wsi na koniec wsi, pod zabudowania Bieragi Piotra. Wyczytali z listy następujące osoby: Jasińskiego Ignacego, Domagałę Bronisława, Brzozę Jana, Dupaka Szczepana, Beżnica Władysława, Dulębę Stanisława, Obarę Zygmunta. Wyczytane ww. osoby z listy postawili osobiście na boku i powiedzieli, że tych ludzi zabierzemy, natomiast resztę mężczyzn zwalniamy, a więcej, gdy będziecie donosić jedzenie partyzantom, to wszystkich ze wsi wybijemy i spalimy. Po czym ww. mężczyzn prowadzili w kierunku asfaltu do strony Suchedniowa i znęcali się w bestialski sposób, przetrącali ręce i nogi ww. Osoby te zabrali do Suchedniowa samochodem. W Suchedniowie w szkole zawodowej, na korytarzu, rozebrali ich i ustawili twarzami do ściany. Po czym w tym samym dniu zaprowadzili ich w pole około lasu za wsią Suchedniów i tam kazali im wykopać wspólną mogiłę, i wówczas rozstrzelali ww.
Po odejściu żandarmerii z miejsca rozstrzelania ja i rodziny poległych momentalnie udaliśmy się, aby odkopać grób i poznać dane osoby zabite, gdzie stwierdziliśmy, że identycznie te same osoby. Po upływie 7 tygodni wszystkie rodziny poległych umieściły zabitych w trumnach, w tym samym miejscu nadal zwłoki pozostały. Natomiast w wielką sobotę 1944 roku ja zabrałam zwłoki swego męża Ignacego i Domagała Stefania zabrała zwłoki męża Bronisława na cmentarz miejscowy w Łącznej. Po czym resztę zwłok poszczególnych zostały zabrane na cmentarz miejscowy w Łącznej już po wyzwoleniu w lutym 1945 roku.
Nadmieniam, że w dniu 6 marca 1943 r., podczas obstawy wsi ww., również został na miejscu zabity w czasie ucieczki Dupak Jan, s. Józefa, zam. w Zalesiance. Zarządzenie egzekucji rozstrzelania było zarządzeniem represyjnym za współudział z polską partyzantką GL. Nazwisk dokonanej egzekucji nie znam, ponieważ była to żandarmeria zbiorowa, jak wyżej wymieniłam. Niżej zapodaję nazwiska oraz miejsce zamieszkania rodzin po poległych.
Jasińska Katarzyna, żona po poległym Ignacu Jasińskim, zam. w Zalesiance, gm. Suchedniów.
Brzoza Urszula, żona Jana, zam. Zalesianka.
Dupak Regina, matka zabitego Szczepana, zam. Zalesianka.
Beżnic Jan, ojciec zabitego Władysława, zam. Zalesianka,
Domagała Stefania, żona Bronisława, zam. Zalesianka.
Tomaszewska Katarzyna, matka zabitego Dulęby Stanisława, zam. wieś Rutki, gm. Chmielów, pow. Wołów.
Jedynak Władysława, matka Obary Zygmunta zabitego.
Moskal Zuzanna, matka zabitego Dupaka Jana, zam. Zalesianka, gm. Suchedniów.

W dniu 12 czerwca 1948 roku Ignacy Kołda przy udziale protokolanta Alojzego Koceli przesłuchał Stefanię Domagałę, która zeznała, że:
W sprawie niniejszej wiadomo mi jest, co następuje: wiadomo mi jest, że dn. 6 marca 1943 roku przyjechali żandarmi niemieccy z Suchedniowa i Skarżyska do wsi Zalesianka, obstawiając całą wieś, a drudzy zabierali wszystkich mężczyzn ze wsi, spędzali do jednej grupy pod dom Biesagi Piotra, zam. w Zalesiance, po czym wyczytali z listy następujących mężczyzn, tj. 1) Jasińskiego Ignacego, 2) Domagałę Bronisława, 3) Brzozę Jana, 4) Dupaka Szczepana, 5) Beżnica Władysława, 6) Dulębę Stanisława, 7) Obarę Zygmunta. Wyczytanych mężczyzn z listy odgrupowali osobiście na boku i powiedzieli do wszystkich ludzi, że tych ludzi zabieramy ze sobą do Suchedniowa, a resztę ludzi zwalniamy do domu, a gdy w przyszłości będziecie donosić jedzenie partyzantom polskim, to was wszystkich wybijemy i całą wieś spalimy doszczętnie.
Wyczytanych ww. mężczyzn pędzili do szosy na samochód, bijąc i katując w najgorszy sposób. Po doprowadzeniu do szosy zabrali na samochód ww. do Suchedniowa, gdzie się mieścił post. żandarmerii w Szkole Zawodowej, i tam ich rozebrali do naga, zaprowadzając w pole za Suchedniów około lasu, w kierunku wsi Kruk. I tam kazano wykopać im wspólną mogiłę, po czym postrzelono i pochowano we wspomnianej mogile. Działo się to w tym samym dniu ich zabrania. Po chwili odejścia żandarmów z miejsca rozstrzelania wymienionych osób ja i wszystkie rodziny poległych momentalnie udaliśmy się na miejsce. Odkopując grób, chcieliśmy dokładnie sprawdzić i poznać danych poległych. Po upływie około 7 tygodni od czasu rozstrzelania wspomnianych osób wszystkie rodziny tychże umieścili zwłoki zabitych w trumnach na tym samym miejscu.
Natomiast w wielką sobotę 1944 r. ja wraz z Jasińską Katarzyną zabrałyśmy zwłoki swoich mężów i pochowałyśmy na miejsc. cmentarzu w Łącznej, gm. Suchedniów. Zaś pozostałych resztę zwłok rodziny ich w 1945 roku dopiero zabrały i pochowały, jak wyżej wymieniono. Nadmieniam, że w dniu 6 marca 1943 r., tj. w tym czasie, od strony wsi Zalesianki również został zastrzelony Dupak Jan, s. Józefa, który wówczas w tym czasie uciekał do lasu, i pochowany na razie pod lasem na polu, po czym zabrano zwłoki na cmentarz w Łącznej. Zarządzenie dokonania egzekucji przez rozstrzelanie było zarządzeniem represyjnym, jak wypowiedzenie się żandarmów podczas zabrania mężczyzn, gdyż wówczas ludność wiejska dostarczała żywności partyzantom do lasów. Sprawców dokonanej egzekucji nie znamy, gdyż byli to różni żandarmi niemieccy z okolic.

Na tym kończę swoje zeznanie i po odczytaniu podpisałam.

W dniu 19 lipca 1948 roku Wacław Smolarczyk przy udziale protokolanta Jana Wójcika przesłuchał Władysława Dziubana, który zeznał, że:
W sprawie niniejszej wiadomo mi jest, co następuje: że ja byłem stróżem szkoły zawodowej w Suchedniowie od roku 1931 do roku 1945 oraz w tej szkole mieszkałem, to znaczy w tym samym podwórku jako stróż tej szkoły. Nadmieniam, że za czasów okupacji niemieckiej mieściła się [tam] brygada lotna niemiecka, która jeździła tylko po terenach i biła partyzantów i Żydów oraz i paliła wioski, gdyż to – jak nadmieniłem – była brygada karna.
Natomiast w miesiącu marcu 1943 roku pamiętam, jak żandarmeria ta przywiozła samochodem 7 mężczyzn z Zalesianki, gm. Suchedniów, których nazwisk dokładnych zapodać nie mogę. Widziałem, że ci mężczyźni byli bardzo skatowani przez tych żandarmów niemieckich i po przywiezieniu tych mężczyzn zeszło około pół godziny[, jak] Niemcy zabrali tych ludzi ze sobą. Jeszcze pamiętam, że sam ja im wydawałem łopaty, które zabrali ze sobą do kopania dołów na tych ludzi, i jak nadmieniłem, że tych mężczyzn zabrali do lasku w odległości około 800 metrów od Suchedniowa i tam każdemu, który miał daną łopatę, na podwórku tej szkoły musiał sobie kopać dół i w tym lasku mężczyzn tych postrzelali oraz byli wszyscy pochowani w jednej mogile.
Nadmieniam, że wiem tylko tyle, że w ilości było tych żandarmów niemieckich około 50, oraz nazwisk jech zapodać nie mogę, gdyż z nimi nie miałem żadnej znajomości, a w dodatku sam się tych żandarmów bałem oraz w ogóle żandarmi ci nie chcieli z nikim rozmawiać, i z tym nie mogłem ich poznać, gdyż w Suchedniowie w tej szkole byli tylko około dwóch tygodni i wyjechali, i w ogóle już nie wrócili, więc do jakiej miejscowości wyjechali, tego też zapodać nie mogę.
Zeznałem wszystko i po odczytaniu powyższy protokół podpisuję.
  
  
  

1 komentarz: