Suchedniów, jak już wspomniałem, był miejscem urodzenia
taty, więc było wiele śladów materialnych i wrośniętych w pamięć Suchedniowian śladów
Jego rodziny: grób prababci i babci na ślicznym miejscowym cmentarzu, pełnym
XIX-wiecznych odlewów żeliwnych
(Suchedniów był w XIX wieku centrum hutnictwa -
pradziadek Peck był wszak hutmistrzem w hucie suchedniowskiej - aż do powstania
styczniowego; był aresztowany za przygotowywanie kos dla powstańców). W
kościele była tablica prababci Peckowej, którą ufundowały dla uczczenia jej
pamięci uczennice z jej pensji. W budynku dawnej pensji, „Preparandy” na
Sokolicy, w którym tata urodził się i spędził pierwsze lata dzieciństwa obecnie
mieściła się szkoła powszechna, do której zacząłem uczęszczać już we wrześniu
1935 roku.
Rodzina pradziadka
cieszyła się powszechną sympatią i szacunkiem mieszkańców Suchedniowa. Pensja
dla panienek z dobrych domów, podarowana owdowiałej prababci Peckowej przez
społeczeństwo, była jedyną na terenie Królestwa Kongresowego (pod zaborem
rosyjskim) szkołą dla panienek z językiem wykładowym polskim. Zostawiła również
ślady w literaturze: „Jedenasta szynka” - opowiadanie S. Noyszewskiego o pani
Szumskiej, ostatniej przełożonej Pensji, po śmierci prababci Peckowej i babci
Kostyrkowej; pisał o prababci Adolf Dygasiński, odwiedzał Stefan Żeromski,
którego kuzynka też pobierała tam nauki. No, w Suchedniowie żyło jeszcze wtedy
wiele starszych pań, wspominających swe dziewczęce lata spędzone na pensji (np.
dobrotliwa, jowialna mama pana Jankowskiego, u którego miałem się uczyć, w
czasie wojny, gdy Niemcy pozamykali gimnazja); mama Krzysia Kąkolewskiego (była
na pensji chyba już po śmierci babci, za czasów pani Szumskiej); sędziwa,
przygarbiona panna Regina Wędrychowska, kierowniczka Biblioteki Publicznej.
Była świadkiem XIX-wiecznej świetności Suchedniowa - miejsca zamieszkania
licznej inteligencji technicznej - pamiętałem jej opowiadania, barwne
świadectwa niepowrotnej przeszłości...
Jakoś szybko wsiąkliśmy w Suchedniów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz