Starke ma w Suchedniowie popiersie, ale czy na pewno na nie zasłużył? Mieszkańcy naszego miasteczka, którzy pracowali w jego fabryce w tamtych latach, poprzez strajki musieli walczyć o poprawę swoich warunków pracy i płacy. Co jakiś czas wybuchały strajki, niekiedy okupione śmiercią robotników. W 1928 roku wybuchł jeden z najdłuższych strajków o czym poniżej.
Dnia 4 maja robotnicy Suchedniowskiej fabryki odlewów p.
Starkego w liczbie 750 porzucili pracę, domagając się znośniejszych warunków
życia. Jak wielka musi być nędza robotników suchedniowskich, wskazuje fakt, że
strajk wybuchł żywiołowo, bez żadnego oddziaływania z czyjejkolwiek strony.
Strajk robotników suchedniowskich jest po prostu aktem rozpaczy, zarobek bowiem
2 zł. 20 gr. dziennie (pomocnicy giserscy) lub 1 zł. 80 gr. (robotnicy
niefachowi) – to powolna śmierć głodowa!
Jeżeli dodamy, że w fabryce p. Starkego w niektórych
działach pracują robotnicy PO 16 GODZIN dziennie, jeżeli zarobek wykwalifikowanego
gisera średnio wynosi dziennie 4 lub 5 zł., stolarzy - średnio 5 zł. dziennie –
zrozumiałe będzie, że w tych warunkach dłużej robotnicy wytrzymać nie mogli i
nie mieli innego wyjścia, jak porzucić pracę. To też strajk trwa już 5 tydzień,
robotnicy cierpliwie czekają, kiedy ich słuszne żądania będą uwzględnione przez
właściciela fabryki.
Jak dotąd otrzymali tylko gołosłowne oświadczenia p.
Starkego, że dopiero 15 lipca skłonny jest rozpatrzyć żądania robotników,
robotnicy zaś mają uwierzyć tym zapewnieniom i powrócić do pracy. P. Starke
obiecuje, powołane czynniki państwowe milczą, nikt się nie interesuje, że tam
gdzieś, w zakątku pow. Kieleckiego, 750 robotników boryka się już 5 tygodni w
walce o utrzymanie swego życia!
Wzburzenie wśród mas robotniczych potęguje się z każdą
godziną. Rozpacz i głód może doprowadzić do rozpaczliwych kroków. Robotnicy
żądają ogólnej podwyżki płac o 30% i uregulowania cen wedle cenników
obowiązujących w fabrykach Radomia i pobliskiego Skarżyska – oto wszystko.
Najwyższy czas, ażeby odpowiednie czynniki państwowe zabrały głos w tej
sprawie. Wzywamy, dopóki nie jest za późno!
Tak właśnie się żyło ludziom w idealizowanej obecie przedwojennej Polsce
OdpowiedzUsuń