Suchedniowski dworzec. |
Aby zakończyć temat kolejowy, tym razem o napadach na suchedniowską stację. Na podstawie poniższych wpisów, można się przekonać, że praca na dworcu kolejowym w początkach XX wieku nie należała do najbezpieczniejszych. Zbrojne napady w Suchedniowie, były na tyle głośne, że informowano o nich w gazetach centralnych, a nawet w... Wilnie. Pierwszy z opisanych napadów miał miejsce w listopadzie 1906, a drugi w kwietniu 1907 roku. Przy czym informacje o tym drugim ukazały się dzień po dniu, ale według mnie chodzi o ten sam napad - chociaż opisy się różnią (może były jednak dwa?).
Nocy onegdajszej dokonano znów śmiałego napadu na stację, w celu rabunku. Tym razem ofiarą napastników stała się stacja odnogi Dąbrowskiej kolei Nadwiślańskiej, Suchedniów.
O godz. 1 m. 15 w nocy wtargnęła na nią partja 30 młodzieńców, uzbrojonych w rewolwery, którzy spotkawszy w poczekalni klasy 3-ej żandarma stacyjnego zranili go kilku wystrzałami. Wówczas ten wzywając pomocy, wyskoczył na peron dworca, gdzie także zaczął strzelać do napastników, którzy tutaj żandarma zabili.
Następnie opadli dyżurnego pomocnika zawiadowcy, żądając od niego wydania kluczy kasowych, których urzędnik ów nie mając ich, nie mógł wydać. Napastnicy kazali się wtedy zaprowadzić do zawiadowcy stacji pana Łazarki, który pod groźbą rewolwerów musiał im wydać klucze od kas, w których znajdowało się jednak bardzo niewiele pieniędzy. Oprócz kas, rozbili oni również wszystkie skrzynki do ofiar dobrowolnych, z których niewielkie kwoty pieniężne zabrali.
Ażeby stację Suchedniów od innych wyosobnić, napastnicy rozbili aparaty telegraficzne i telefoniczne, poczem rozstawili się u wszystkich wejść i wyjść stacyjnych, ażeby nikogo z dworca nie wypuścić. Czterech z nich zaś dokonywało grabieży. Nie poprzestali jednak na zrabowaniu pieniędzy; zniszcyli bowiem także sekretne papiery mobilizacyjne stacji i w ogóle poniszczyli przybory stacyjne.
Po pół godzinie takiej gospodarki rabunkowej 30 uzbrojonych napastników opuściło dworzec w Suchedniowie, pogasiwszy jeszcze uprzednio wszystkie potłuczone lampy na stacji, która pogrążona była przez resztę nocy w ciemnościach. Po zniknięciu przybyszów bez śladu stwierdzono brak wszystkiej gotowizny w kasach ogniotrwałej i biletowej. Ile jednak uniesiono z nich, obliczyć się na razie nie udało.
Napaść na stację
W nocy rabusie napadli na stację Suchedniów, przyczem
rozsadzili dynamitem kasę i zabrali z niej 102 rb. Następnie ograbili na 100
rb. kantor pocztowy i udali się w celu grabieży do sklepu monopolowego, lecz w
drodze spotkali oddział straży. Podczas wynikłej strzelaniny, banda rozproszyła
się w ciemności, rannych niema.
Napaść na stację
We środę, banda, złożona z 20 ludzi, uzbrojonych w
rewolwery, napadła na stację Suchedniów odnogi Dąbrowskiej, w celu rabunku.
Zagroziwszy śmiercią obecnym na stacji pracownikom kolejowym, napastnicy
przerwali druty telegraficzne i telefoniczne, poczem przy pomocy przyrządów
wybuchowych rozbili kasę ogniotrwałą i zabrali z niej 102 ruble i 50 kop. W
gotowiźnie.
Od silnego wybuchu uszkodzone zostały mury kancelarji,
wysadzone zostały drzwi i okna w budynku stacyjnym. Z personelu kolejowego nikt
szwanku nie poniósł, przed wybuchem bowiem napastnicy polecili służbie opuścić
pokój.
Po rabunku napastnicy, strzelając z rewolwerów, zbiegli
ze stacji i zniknęli w ciemnościach nocy. Zdaje się, że rozjechali się
oczekującymi na nich furmankami.
Wybitych zostało w gmachu 120 szyb, zburzony piec, troje drzwi, ściana wewnętrzna, komin, kasa osobowa, telegraf i kancelarya zawiadowcy. Naprawa, którą już rozpoczęto, kosztować będzie około 600 rb. Tymczasem kasy i kancelarye urządzono w sali III klasy.
Wybitych zostało w gmachu 120 szyb, zburzony piec, troje drzwi, ściana wewnętrzna, komin, kasa osobowa, telegraf i kancelarya zawiadowcy. Naprawa, którą już rozpoczęto, kosztować będzie około 600 rb. Tymczasem kasy i kancelarye urządzono w sali III klasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz