Strony

niedziela, 28 lutego 2016

Harcerki w czasie okupacji (3)

Harcerki na obozie.
Cały rok 1944 Harcerski Suchedniowskie spędziły na kontynuowaniu konspiracyjnej działalności współpracując z Placówką AK wypełniając polecone zadania i stale pogłębiając wiedzę o Polsce i o walce z okupantem, do czego w dużym stopniu przyczyniły się wiadomości o bohaterstwie członków "Szarych Szeregów" w Powstaniu Warszawskim.
W tym czasie Suchedniowskie Harcerstwo Żeńskie przemianowało swą nazwę z kryptonimu "OH" tj. Organizacja Harcerek na "Szare Szeregi" - tak jak u chłopców. Dumne byłyśmy z tego, że Komendantka Chorągwi Kieleckiej druhna hm Józefina Łapińska była Komendantką Pogotowia Harcerek na całą Polskę, tak że w Kielcach i okolicy a więc i w Suchedniowie koncentrowały się konspiracyjne działania i przyjeżdżało wiele nieznajomych nam dziewcząt. Z druhną M. Rutkowską byłyśmy w częstych kontaktach służbowych, ale zadania do wykonania otrzymywałyśmy indywidualnie. Nie miałyśmy "wpadek", ale sytuacji niebezpiecznych było wiele, jednak nie sposób dzisiaj pamiętać, tym bardziej, że większość harcerek z okresu okupacji już nie żyje.
Nie podobna nie wspomnieć, że prowadziłyśmy "podwójne życie", gdyż będąc albo uczennicami Szkoły Zawodowej Krawieckiej albo pracując jak np. Barbara Stopa - w Urzędzie Gminy, wreszcie będąc zaciągane do przymusowej pracy "przy okopach", wszystkie te okoliczności wykorzystywałyśmy na prowadzenie obserwacji, na zbieraniu materiałów o ruchach wojsk niemieckich oraz na realizowanie harcerskich przykazań. Prawo harcerskie we wszystkich jego punktach to domena życia Harcerek Suchedniowskich i do podkreślenia należy fakt, że właśnie z suchedniowskich przedwojennych harcerek rekrutowały się w dużym stopniu kobiece szeregi łączniczek Armii Krajowej, np. druhny: Hanna Ostachowska, Eligia Świat, Jadwiga Wróblewska, Regina Piotrowska, Lucyna Furmańczyk, która poniosła śmierć z rąk wroga oraz wiele innych Druhen, których działalność nie jest nam bliżej znana. Tak w trudzie i niepewności jutra ale również z pełną nadzieją na wyzwolenie - przeszły mroczne lata okupacji niemieckiej.
W styczniu 1945 r. po wyzwoleniu Suchedniowa przez Armię Czerwoną, po zakończeniu działań wojennych w Suchedniowie nasze umiejętności pielęgnowania chorych przydały się przy ratowaniu rannych żołnierzy i cywilów w szpitaliku zorganizowanym w domu Choroszewskich w Berezowie. Jednym z organizatorów szpitalika był Kazimierz Dębnicki i oczywiście nieoceniony doktór Witold Poziomski. Maria Rutkowska wraz ze swoim zastępem stanowiła wydatną pomoc. Druhny biegały po domach aby zdobyć leki, odzież i żywność, gdyż był to pamiętny zimowy styczeń 1945 r. rozgrzewany jedynie świadomością, że nareszcie nadeszły dni upragnionej wolności w wyzwolonej Ojczyźnie. (zapiski Teresy Lirsz z d. Żołądek).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz