Z okazji 100-lecia harcerstwa w Suchedniowie, przypadającego 1 listopada 2016 roku kontynuuję cykl wspomnień o suchedniowskim harcerstwie. Były wspomnienia Franciszka Gładysza, Henryka Miernika, Eugenii Adamczyk, Jana Miernika, dzisiaj kolej na Teresę Lirsz.
Działalność harcerek suchedniowskich w latach okupacji wywodzi się w prostej linii z tradycji i działalności przedwojennej. Tak prężnie działające życie harcerskie w Suchedniowie wraz z wybuchem wojny 1.09.39 ulec musiało raptownemu zahamowaniu. Jednakże tak, jak nie poddała się cała Ojczyzna - tak i nie poddało się harcerstwo suchedniowskie i choć drogi harcerzy i harcerek biegły w różnych kierunkach to zawsze krzyżowały się w punkcie "Ojczyzna". Te różne kierunki pracy dla Ojczyzny, dla harcerek suchedniowskich to udział w organizacjach konspiracyjnych - szczególnie w Armii Krajowej ale również utworzenie organizacji pn. "Pogotowie Harcerek". Organizacja ta powstała w Suchedniowie z inicjatywy druhny Marylki Rutkowskiej pod koniec 1941 roku, kiedy to my - dziewczęta w wieku 12-15 lat - wywodzące się z dawnej Gromady Zuchowej druhny Alfredy Świat zostałyśmy zwerbowane do pracy konspiracyjnej. Praca ta miała na celu kontynuację ruchu harcerskiego działającego w ukryciu.
Początkowo odbywały się sporadyczne spotkania - zbiórki na których śpiewałyśmy harcerskie piosenki, uczyłyśmy się historii Polski, zdobywałyśmy harcerskie sprawności i wiedzę na temat pomocy w nagłych wypadkach. Zbiórki te odbywały się przeważnie w mieszkaniu druhny Marii Rutkowskiej, czy druhny Alodii Sołkiewicz oraz u pracującej w AK druhny Hanny Ostachowskiej. W okresie letnim zbierałyśmy się w lasku koło młyna w Jędrowie lub w lasku za boiskiem sportowym. Szczególnie uroczysty charakter miały zbiórki zorganizowane w dniu rocznic narodowych, co miało na celu pogłębienie wychowania w duchu patriotyzmu. Mimo młodego wieku harcerki wiedziały, że działalność ich musi być tajna, aby nie zwrócić uwagi okupanta, dlatego też pracowałyśmy w pełnej konspiracji nie mówiąc nawet rodzicom, gdy wychodziłyśmy na kolejne spotkanie z druhną Rutkowską. Jasne, że nie nosiłyśmy mundurków harcerskich, że przy składaniu przyrzeczenia nie przypinano nam Krzyża Harcerskiego, że nie mogłyśmy się szczycić zdobytymi sprawnościami poprzez naszywanie na rękawach mundurków naszych sprawności. (zapiski Teresy Lirsz z d. Żołądek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz