Strony

czwartek, 6 marca 2014

Suchedniowska Rewia

Wzmianki o suchedniowskich teatrach pochodzą już z roku 1869, a więc z jakże tragicznego okresu dla naszego miasta. Przecież sześć lat wcześniej podczas Powstania Styczniowego Suchedniów został spalony, a już parę lat później nie tylko się odbudował, ale zaczął tętnić życiem artystycznym. Spektakle wystawiano w siedzibie Zarządu Górniczego.
Natomiast w latach trzydziestych ubiegłego stulecia teatr działał w Domu Strzelca. W repertuarze były sztuki patriotyczne i satyryczne oraz rewie. Jedna z nich, nosząca tytuł "Błękitny Expres z Hollywood" została wystawiona 11 sierpnia 1934 roku. Reżyseria, teksty i ewolucje zespołowe układu  były według Ireny Wentkowskiej.
Oto zachowane dwa teksty z tej rewii:
PARADA GWIAZD
Suchedniów, Suchedniów, dziś woła prasa cała,
Suchedniów, Suchedniów to Paryż jest bezmała.
Modne gwiazdy Europy dały sobie rendez-vous,
Kto z panów dziś pragnie mieć z nami interwiew?

To my, do Was zjechaliśmy.
Ścichł gwar i żar rozpali rewji czar.
Ta rewja, ta rewja – to import z Ameryki,
To szlagier, to przebój rozkoszny, słodki, dziki.
Każdy numer sukces wielki, eter, radjo niesie w świat.
Gwiazdorów i gwiazdy zobaczyć każdy rad.

Bonjour, to ja, mnie cały Paryż zna.
Morgen, Deutschland ist fur mich schones Land.
W Pradze mnie w diwadlo engagement wypadło.
Londyn, sława, złoto dał i brawa,
Z La Scali, z La Scali do Polski mnie porwali.
Expresem z Kijowa na deski Suchedniowa.
Jam ze Lwowa, bom morowa, tańce, piosenki me, ta joj!
Ja klejnot Warszawy, popatrzeć tylko chciej!

Od A do O jesteśmy comme il faut.
Ten szyk, ten dryg zachwyci was nie raz.

Suchedniów, Suchedniów na rewji dziś szaleje.
I kocha i tańczy, z szmoncesów też się śmieje.

Patrz, miejscowe matadory dziś nie pójdą chyba spać,
Ta rewja, ta rewja każdego musi brać.

PLAŻA W SUCHEDNIOWIE
Czy to nie jest komiczne,
Przykre, smutne, tragiczne,
Kobiet tu mnóstwo,
Mężczyzn ubóstwo,
A co z tego będzie, dobrze czy źle.

Plaża, rzeka i słońce,
Cudne, boskie, gorące,
Jego pieszczoty,
Męskie zaloty,
To byłby dla nas na ziemi tej raj.

Piękne stroje, piżamy,
Wszystko moderne mamy,
Lecz co nam z tego,
Gdy brak takiego,
Coby podziwiał i zapragnął nas.

Sędzia, rejent, aptekarz,
Funio, Wiktor i lekarz,
Tych wszystkich znamy,
Choć ich kochamy,
O innym marzę, o nim wciąż śnię.

Każdy z panów w bridża gra,
I na klubik chętkę ma,
Czy karta dobrze idzie, czy też nie,
Ten zaczyna nie na żart,
Znikać z domu wprost do kart,
Ten zaś w szlemiku widzi szczęście swe.

A my same na plaży,
Każdej chłopczyk się marzy,
Ta pragnie z kina
Mieć Valentina,
Ta w myślach szuka typu Clive Brucka.

Dość już naszej męczarni,
Przyszłe lato w Jastarni,
Spędzimy ładnie,
A jak wypadnie,
Powiemy dobrze nam było czy źle.
(info z pamiętnika Artura Wentkowskiego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz