W przededniu rewolucji 1904 roku na terenie Suchedniowa
ożywioną działalność wśród tamtejszych robotników rozwijała organizacja SDKPiL kierowana przez doktora
medycyny Dauma. W rejonie Skarżyska i Suchedniowa obok ożywionej działalności
propagandowej prowadzonej przez SDKPiL akcję agitacyjną prowadziła Polska
Partia Socjalistyczna zdobywając wpływy szczególnie wśród poważnej części
robotników i drobnomieszczaństwa. W roku 1905 zakład Starkego zatrudniał około
600 robotników, miał roczną produkcję wartości 280.000 rubli. Czas pracy
wynosił od 10 do 12 godzin na dobę. Na uwagę zasługiwał także tartak parowy w
Berezowie zatrudniający w 1905 roku 25 robotników i dający roczną produkcję
wartości 20.000 rubli. Ostry wyzysk robotników w suchedniowskich zakładach
pracy stwarzał grunt dla przyszłych burzliwych wystąpień rewolucyjnych.
13 sierpnia 1905 roku w lesie nadleśnictwa szydłowieckiego odbył się wielki wiec z udziałem około 4000 osób. Na drugi dzień po tym wiecu, starszy strażnik Semeniuk, przybywszy na teren suchedniowskiej fabryki odlewów zauważył jakiegoś „nieznajomego osobnika – z pewnością agitatora” – który spostrzegłszy go zaczął uciekać. Wówczas Semeniuk udał się za nim w pościg. Gdy zauważyli to robotnicy, tłumem około 600 osób, rzucili się za strażnikiem. Ten przestraszony, nie widząc z nikąd pomocy schronił się do mieszkania strażnika ziemskiego, Tarnowskiego. Robotnicy żądali wyjścia Semeniuka i nawet „dały się słyszeć okrzyki – zabić strażnika”. Potem robotnicy odprowadzili go do fabrycznego kantoru. Agitator został obroniony. Prawdopodobnie przygotowywał on załogę do rozpoczęcia strajku, który wybuchł w Suchedniowie dnia 23 sierpnia 1905 roku. Ponad 500 robotników przerwało pracę w fabryce Starkego. Strajkujący przeszli ulicami osady ze śpiewem rewolucyjnych pieśni i czerwonymi sztandarami. Robotnicy żądali podwyżki płac i skrócenia dnia pracy oraz manifestowali swą solidarność z czerwcowym powstaniem w Łodzi. Chcąc wymusić na fabrykancie spełnienia swych żądań suchedniowscy robotnicy unieruchomili całkowicie „swój” zakład, uniemożliwiając przywóz doń surowców i wywóz towarów. W związku z tym naczelnik Girryłowicz raportował gubernatorowi Bobylewowi: „Robotnicy przerwawszy pracę, siłą nie pozwalają wywozić towarów ani przywozić surowców do fabryk… Robotnicy kategorycznie oświadczyli, że nie pozwolą wywozić i przywozić towarów do fabryki”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz