Starke z robotnikami. |
Następnego dnia o godzinie 6 koło fabryki zebrało się 50 łamistrajków, którzy przyszli do pracy. Gdy nie pomogły przekonywania ze strony strajkujących robotników, wówczas od strony fabrycznego placu ktoś rzucił do zakładu „bombę”, której wybuch co prawda nie zrobił nikomu krzywdy, jednak miał ten skutek, że łamistrajkowie w wielkim popłochu rozbiegli się do domów. W trzecim dniu strajku w Suchedniowie robotnicy urządzili manifestację, o której naczelnik powiatu kieleckiego, Girryłowicz, raportował gubernatorowi kieleckiemu Ozierowowi: „21 października około godziny 14 robotnicy zebrawszy się koło fabryki w liczbie ponad 300 osób ze śpiewem i czerwonymi sztandarami ruszyli w stronę kościoła, a następnie przeszli ulicami Suchedniowa, udając się w kierunku stacji. Żadnych nieporządków nie było”.
Podczas tego strajku często dochodziło do stanowczych
wystąpień przeciwko fabrykantowi, wyrażających się w niedopuszczaniu do odlewni
surowców i niepozwalania na wywożenie z niej gotowych towarów. Gromady
strajkujących zawracały z drogi fabryczne furmanki jadące na stację,
oświadczając furmanom, że będą mogli podjąć pracę dopiero wówczas, gdy Starke
ureguluje sprawę podwyżki płac. Przekonani furmani, solidaryzując się ze swoimi
towarzyszami pracy – również zastrajkowali. Podobnie robotnicy nie pozwalali
jeździć chłopom na stację po rzeczy stacjonującej w Suchedniowie kompanii
rosyjskich żołnierzy. Kiedy jeden z mieszkańców odważył się przekroczyć ten
zakaz, wieczorem w jego mieszkaniu wybito wszystkie szyby.
W kilka dni po rozpoczęciu strajku przez suchedniowskich
robotników została przysłana wspomniana kompania wojska. Nie posiadamy
dokładnych danych, kiedy przy pomocy wojska udało się władzom zdusić ten
strajk, ale można przypuszczać, że trwał on, podobnie jak i w Skarżysku, parę
tygodni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz