Suchedniowska Fabryka Odlewów. |
Dnia 20 b. m. dyrektor inż. Otrębski, przechodząc przez odlewnię, zwrócił uwagę na jednego z robotników, wałęsającego się bezczynnie i po oświadczeniu przez tegoż, że czeka na obliczenie należności, gdyż pracować w fabryce więcej niema zamiaru - polecił mu udać się do kantoru i tam oczekiwać na żądane obliczenie. Incydent ten był zupełnie drobny i nie dający najmniejszych powodów do wynikłego później gwałtu. W chwilę później do dyr. Otrębskiego, znajdującego się już na placu fabrycznym, zbliżyli się dwaj stali delegaci robotników, a z tyłu grupa robotników i na dany znak przez jednego z delegatów, zarzucili Otrębskiemu powróz na szyję i w brutalny sposób wyprowadzili z fabryki.
Dyr. Otrębski robotnika nie wyrzucał i pomiędzy nim a robotnikami nie wynikł żaden zatarg. Rzecz cała, jak później wykazało śledztwo, była przygotowana wcześniej przez jednostki i ma podłoże komunistyczne.
Na skutek powyższego gwałtu, Zarząd nazajutrz fabrykę zamknął, zawiadamiając o wszystkim inspekcyę fabryczną i władze policyjne. Nazajutrz również przybył inspektor pracy oraz policya, która przeprowadziła doraźne dochodzenie i aresztowała trzech robotników, biorących główny i bezpośredni udział w brutalnym napadzie.
Dalsze wypadki rozegrały się poza fabryką, a mianowicie: Mimo zamknięcia fabryki, odbywała się wypłata robocizny, która miała przebieg zupełnie spokojny. Natomiast przed fabryką zbierał się tłum robotników, oczekując na odprowadzenie aresztowanych i przybierając groźną postawę wobec policyi. W najkrytyczniejszym momencie podkomisarz policyi oświadczył że jest chory i zastąpił go przybyły popołudniu nadkomisarz z Kielc, który też kilkakrotnie w sposób stanowczy upominał zebranych, aby nie przeszkadzali policyi odprowadzić aresztowanych, z którymi skierowano się na dworzec kolejowy. Tłum szedł za nimi i w mieście, w odległości 1/2 kilometra od fabryki, dokonano napadu na policyę, chcąc odbić aresztowanych, używając pałek, rzucając kamieniami i dając strzały.
Gdy i tu ostrzeżenia nadkomisarza nie pomogły, policya użyła bagnetów oraz dała salwę w powietrze. Przy szamotaniu się jednego z policyantów z robotnikiem, chcącym wyrwać karabin, padł strzał, który ugodził śmiertelnie tegoż robotnika. Kilku policyantów zostało rannych podobnież kilku z robotników odniosło rany od bagnetów. Następnie tłum się rozprószył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz