Strony

czwartek, 18 lipca 2013

Aresztowanie Franciszka Kruka

Góra Krukowska w czasie okupacji.
Franciszek Kruk urodził się na Kruku w 1915 roku i był czwartym dzieckiem Marianny i Antoniego. Po śmierci ojca prowadził gospodarkę wspólnie z matką i starszym rodzeństwem. Oprócz pracy na roli trudnił się również wywozem drewna z lasu do tartaków w Suchedniowie. We wrześniu 1939 roku dostał się do niewoli niemieckiej razem z bratem Marianem. Po powrocie do domu podjął pracę w skarżyskim „HASAG-u”.

Brał udział w konspiracji, i właśnie na skutek donosu został aresztowany w swoim domu na Kruku. Miało to miejsce w październiku 1943 roku. Gdy zauważył, że Niemcy otaczają dom schował się na strychu w sianie. Jednak żandarmi mieli psa, i gdy ten wywęszył, że ktoś znajduje się na strychu, zaczęli wyrzucać siano oraz zrywać gonty z dachu, aż odnaleźli schowanego Franciszka. Mało tego, że znaleźli jego, to jeszcze przy okazji wydobyli ukryte w sianie płaszcz i dwa plecaki wojskowe. Skatowali pojmanego i wyciągnęli go na podwórko, gdzie położyli go na zdjętej furtce. Gdy tak leżał z rękami na głowie, a obok leżały akcesoria wojskowe nadszedł od strony lasu Czesław Jóźwik. Gdy go zobaczył, poprosił Niemca, aby mu siostrzeniec podał wody do picia, na co żołdak wyraził zgodę. Kiedy Czesław podał mu wodę ten mu szepnął „po coś tu przyszedł, jeżeli możesz to uciekaj”, i Czesław powoli wycofał się na ulicę i nie zatrzymywany przez żandarmów oddalił się od domu.
Po aresztowaniu Franciszek Kruk został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Następnie został przewieziony do obozu w Buchenwaldzie. W obozach nawet jak na tamtejsze warunki dawał sobie radę, ponieważ był zdolnym ślusarzem i wykonywał różne prace. W czasie ewakuacji obozu z Buchenwaldu do Dachau, będąc już w wagonie towarowym był bardzo wycieńczony. Spotkał tam Stefana Pomocnika z Błota i umarł na jego rękach, przed śmiercią szepnął mu „powiedz mojej matce, że pod żłobem są schowane pieniądze w woreczku”.
Stefan, który przeżył, po powrocie do Suchedniowa powiedział Mariannie Krukowej o śmierci syna, oraz o pieniądzach. Gdy sprawdzono tę informację to okazało się, że pieniądze faktycznie tam leżały.
Zbieram informacje o Suchedniowie i jego mieszkańcach. Dzisiaj na podstawie wspomnień Czesława Jóźwika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz