Strony

czwartek, 20 grudnia 2012

Suchedniów 1784 roku

Zamieszczamy opis z podróży Carosiego z roku 1784, a dotyczący ziemi suchedniowskiej.
"Z Bzina przyjechałem przez górę i dolinę, ale zawsze podnosząc się wyżej do wioski Roiew, która ma należeć do szpitala rzymskiego delia Carita. Zawiadują nią pewni duchowni, których nie umiano nazwać. Tu także jest piec i harmernia, ale dosyć w złym stanie.
Ruda kamienista, która tu kopia, zdaje się być podobniejsza do rudy błotnistej; kopia ja o pól mile stąd na stronie w lesie, nie mogłem tedy bez opóźnienia widzieć tutejszej kopalni, zaś od cyklopów nie mogłem otrzymać ani jednej rozumnej odpowiedzi. Pojechałem tedy stad z nieukontentowaniem i niedługo przyjechałem do wioski rzeczonej Baranów, która należy do księcia biskupa krakowskiego jak i inne następujące miejsca aż do Kielc. Nie znajduje się tu jak tylko jedna hamernia, w której szyny i pręty żelazne kują, zaś piece, które wydają surowe żelazo i których tu ma być wiele na okół, znajdują się w lesie na stronie jak i rudy, których dobywają.
Musiałbym był tedy kilka dni strawić, gdybym je był chciał tylko choć jak tak zobaczyć, czego na ów czas nie mogłem uczynić. Potym przyjechałem do wsi biskupiej Sucheniowa, gdzie jest hamernia, w której robią szyny i blachy. Wszakże zastałem ja już od kilku tygodni próżnująca z przyczyny, ze tutejszy majster, który miął być bardzo zręczny, z nieukontentowania udał się był do Końskich.
Robił on tu nie tylko czarną i białą blachę, ale też żelazne piece i różne naczynia blaszane, które miały wielki odbyt. Ponieważ o takich ludzi bardzo w kraju trudno, Bóg wie kiedy ta hamernia zacznie znowu robić. Tak to robią nasi pp. komisarze! Kiedyż przecie ten gatunek ludzi poprawi się u nas? gdyż to pewna, iż oni temu  najczęściej winni, że się tyle dobrych przedsięwzięć nie udaje.
Kiedy jaki obcy rzemieślnik nie robi im czego darmo, którego oni mają jak za chłopa, tedy, gdy mają jaką nad nim władze, traktują go jak jakiego gałgana i choćby był jak anioł, to go przymuszą prawie, aby się stal lada czym. Moja droga szła zawsze przez las , który tedy owędy przerywają próżne miejsca i na noc  przybyłem do wioski Jędrowa. Jest tu dobra hamernia, w której żelazo w piecach na stronie w lesie znajdujących się przygotowane w szyny i pręty kują.
Podobnych hamemi znajduje się około 5 lub 6, ale wszystkie daleko od drogi. Ponieważ karczma bardzo była mizerna, przeto udałem się na nocleg do hamernika. Z rana przed wyjazdem obejrzałem z tym  cyklopem warsztaty, którem znalazł w bardzo dobrym stanie i puściłem się dalej w drogę przez tenże sam las, przez góry i parowy.
Góry są tu jeszcze takież same, to jest z kamienia piaszczystego, drobnoziarnistego i rudawego, z którego słoty i powietrze robią takiż piasek; przecież przeziera tu już w niektórych miejscach, osobliwie w pochyłych, kamień wapienny drobnoziarnisty, twardy, siwy i biały, zaś na dolinach znajduje. Się czasem ziemi gliniastej i tłustej".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz